poniedziałek, 4 października 2010

Wodok chorych dzieci

Prze tyle miesięcy spędzonych w szpitalach spotkałam wiele chorych dzieci . Zdałam sobie sprawę , że gdyby nie choroba Irminka tak naprawdę bym nie wiedziała , że tyle dzieci choruje .
Gdyby nie choroba Irminki nigdy bym się nie dowiedziała , że jest coś takiego jak zarośniecie odbytu , czy różne inne choroby .

W telewizji tyle słyszy się o chorych dzieciach , ale to nie to samo zobaczyć dziecko na żywo .
Niestety nie jest to miły widok , zrozpaczonych rodziców patrzących na swoje dziecko , które leży i czeka na zabieg , które jest nieuleczalnie chore lub dzieci porzucona z których rodzice nie pogodzili się z choroba i postanowili zostawić dziecko w szpitalu  .
Spotykaliśmy na swojej drodze wiele chorych dzieci , za każdym razem serce człowieka ściskało kiedy patrzał na cierpienie tych wszystkich dzieci i ich rodzin .  W salach szpitalnych w , których leżała Irminka przewijało się dużo dzieci jedne wychodziły , drugie przychodziły .

W oczach często w oczach stawał mi obraz samej siebie , kiedy patrzałam na rodziny .
  Rodzice , którzy plątali się po korytarzu kiedy ich dziecko walczyło na stole operacyjnym .
Nigdy nie zrozumiem dlaczego dzieci muszą tak okropnie cierpieć i znosić tyle bólu .

niedziela, 3 października 2010

W samotności

Siedząc pijać poranna kawę próbuje pocieszać się myślą , ze  może być tylko lepiej , że przyszłość przyniesie nam dobre chwile . Czasami lubię usiąść i pomazać. Często zastanawiam się jak potoczy się dalej los mojego dziecka . Nigdy nie wiadomo co życie przyniesie . Często jest tak , że mamy pod górkę.

Los Irminki nie oszczędzał . Żyjemy w ciągłym biegu , że czasami brakuje tchu  .
Czasami myślę czy temu wszystkiemu sprostam?? .  Dzięki rodzinie człowiek czuje się pewniejszy i wie , że obok jest wsparcie , że można się poradzić,  zapytać . Zostaliśmy z dziećmi sami bez ojca , ale tak naprawdę to mamy siebie to siła jest w nas , żeby pokonać te wszystkie bariery losu .
Staramy się mimo choroby Irminki żyć normalnie , wychodzić na spacery , śmiać się , czy szaleć .
Dzieci bardzo fajnie się ze sobą bawią . Igor bardzo lubi pomagać przy siostrze . Kiedy patrzę na maluchy w sercu robi mi się ciepło , że  mam takie wspaniałe dzieci .

wtorek, 7 września 2010

Czy to pech???? czy to żart ?????

Kolejny wyjazd do szpitala tak bym chciała żeby wszystko było dobrze . Irminka miała przejeść operacje jadąc karetka do Poznania miałam nadzieje , że będziemy mieli to za sobą. Kiedy dojechaliśmy na miejsce poszliśmy do lekarzy informując ich , że przyjechaliśmy na operacje serca . Na twarzy lekarza pojawiło się zdziwienie i usłyszałam , że operacji nie będzie . Zrobiono echo i mogliśmy wrócić do domu .

Przez chwile miałam wrażenie , że robią sobie z nas żarty . Niestety do operacji okazało się daleka droga ,dlatego , że przed zabiegiem Irminka musiała przejść zabieg cewnikowania serca pod narkozą czyli cała diagnostykę . Lekarze musieli obejrzeć serce Irminki .

Tak naprawdę do domu wróciliśmy z informacja , która już od dawna znaliśmy czyli serduszko do operacji . Byłam trochę zła na lekarkę , która umawiała nas z Poznaniem ,dlatego , że blednie przekazała nam informacje . Powiedziała , ze jedziemy na operacje bo córeczka ma  dużą dziurę w sercu  a wykonano dziecku podstawowe badanie echa serca .

piątek, 20 sierpnia 2010

Złote myśli

Każdego poranka dostajemy szansę na nowe życie
i od nas zależy, czy zaświeci słońce.
Pomimo chmur-walcz, bo życie nie kończy się na kłopotach,
a słońce świeci ponad nimi.




Każdy dostał dar życia i to od niego zależy jak go wykorzysta.
 
Gdy życie nie szczędzi cierpień
walcz
i ułóż je sobie po swojemu.
Nie czekaj na los...


Należy tak zorganizować życie, aby każda chwila była ważna.

Doświadczenie powiększa naszą mądrość, nie zmniejsza jednak naszej głupoty

Nigdy nie zapomnij najpiękniejszych dni swego życia!
Wracaj do nich, ilekroć w twoim życiu wszystko zaczyna się walić.




Życie to raj, do którego klucze są w naszych rękach.


Życie to największy i najważniejszy egzamin człowieka.

...i przychodzi w życiu taki czas, kiedy wszystko się kończy, by zacząć się na nowo...

środa, 4 sierpnia 2010

Zmiany w naszym życiu

W naszym życiu się wiele zmieniło , w jednym momencie świat przewrócił się nam o 360 stopni do góry nogami  . Zostaliśmy poddani ciężkiej próbie w walce o życie Irminki . Los postawił mi na drodze trudne decyzje ,ale miłość i uśmiech moich dzieci  zwyciężyła . Uświadomiłam sobie jak w ostatnim czasie targały mną złe emocje . Postanowiłam odrzucić od siebie te wszystkie złe emocje , wszystkie toksyczne myśli .

piątek, 23 lipca 2010

Promień słonca Irminka

Piękna słoneczna pogoda , która wykorzystywaliśmy na spacery i zabawy na dworze .Irminka z dnia na dzień była coraz bardziej roześmiana . Nie mogliśmy się sobą nacieszyć . Mimo , że żyliśmy na wysokich obrotach a nasze życie się kręciło jak kołowrotek to nie zważaliśmy na nic . Niedługo musieliśmy wracać do Szpitala na operacje . W głowie miałam myśl o kolejne operacji o kolejnym szpitalu . Martwiłam się , ale nie pokazywałam tego po sobie . Irminki choroba tak wiele mi pokazała , że zapomniałam o sobie . Nie martwiłam się , że nie sypiam , że schudłam , że mam podkrążone oczy i ciągle ziewam ze zmęczenia . Ważne było dla mnie , ze dzieci są uśmiechnięte. Moi rodzice byli cały czas koło mnie na zmianę zajmowaliśmy się Irminka  . Próbowałam tez wdrążyć członków rodziny czyli rodziców jakie leki przyjmuje , w jakiej dawce , i kiedy są podawane .

piątek, 16 lipca 2010

Powrót z neurologi do domu

Tego dnia pojechaliśmy do szpitala , żeby odebrać Irminkę ze szpitala . Kiedy dojechaliśmy nie mogliśmy się nacieszyć jej widokiem ja jak zarówno babcia w domu czekał na nas dziadek z Irminki braciszkiem  . Irminki widok dodał mi siły , jej uśmiech był taki rozpromieniony . Szczęście było wszędzie . Miałam ochotę ją zabrać już po samym przyjedzie , ale jeszcze musieliśmy czekać na wypis , który się bardzo nam przedłużył ponieważ pani doktor  tak nam przygotowywała wypis , że trwało to aż dwie godziny . Dostaliśmy recepty na leki , oraz wszystkie wskazówki w razie napadu padaczki .  Wróciliśmy do domu zmęczenia ale jak że szczęśliwi .  Ja spowrotem wróciłam do miasta , żeby wykupić recepty i co chwili dzwoniłam do mamy , żeby zapytać jak Irminka czy nic złego się nie dzieje . Bałam się tych pierwszych dni ponieważ doszły nam nowe schorzenia . Irminka mimo tulu przejść była bardzo pogodna.

wtorek, 6 lipca 2010

Izolowane dziecko

Nie zapowiadało się , że tego dnia usłyszę wiadomości , które wprowadzą mnie w złość .
Dowiedziałam się , że z moją córeczka leży dziecko ,które jest chore i nie wolno było go nawet dotknąć . Kiedy usłyszałam tą wiadomość postanowiłam zadzwonić do  lekarki i zapytać co robi dziecko tak bardzo chore , które powinno być w izolatce .

To był niemowlaczek kilku miesięczny , do którego rzadko ktoś przyjeżdżał.
Na drugi dzień to dziecko nadal było w jednej sali z córeczka wykonałam tel .Pani doktor mówiła , że już nie ma tego dziecka , że zostało przeniesiona do innej sali .
Bałam się o zdrowie córki bo dopiero ja przywieziono z innego szpitala a już była narażone na kolejne niespodzianki ze zdrowiem nie mogłam do tego dopuścić. Bałam się o nią ponieważ skoro było tak ciężko chore dziecko to powinno mieć izolatkę , żeby inne dziecko mogło być bezpieczne . Postanowiłam , ze pojadę do szpitala nie uprzedzając lekarzy że przyjadę i sprawdzę czy to dziecko nadal znajduje się w sali z Irminka . Kiedy przyjechałam maluszek był przeniesiony do innej sali .Z  jednej strony szkoda było mi tego maluszka a z drugiej strony nie mogłam pozwolić na narażenie zdrowia Irminki .  

piątek, 2 lipca 2010

Widok mojego dziecka

Postanowiłam wrócić spowrotem do Szczecina , żeby zobaczyć jak ma się moja córeczka . Szpital w , którym się znajdowała był na obrzeżach . Kiedy dotarłam do Szczecina postanowiłam zapytać przechodząca panią jak dotrzeć do szpitala. Starsza pani pokazała mi drogę szłam ponad kilometr . Szpital znajdował się dość daleko . Kiedy doszłam stałam chwile przed oddziałem zastanawiając się jak wygląda moje dziecko , w jakim jest stanie . Wzięłam głęboki oddech  i kiedy weszłam na odział postanowiłam znaleźć moje dziecko . To był najpiękniejszy widok jaki mogłam sobie tylko wymarzyć . Irminka słodko spała a mi kręciły się łzy w oczach , kiedy patrzałam na moje dziecko bez butli z tlenem na własnym oddechu . Kiedy przyszła pani doktor neurolog prowadząca Irminkę poinformowała mnie , że córeczka ma zapalenie płuc ma włączony antybiotyk .

Irmince włączyli leki przeciwpadaczkowe ponieważ stwierdzono padaczkę . Jeszcze jedno mnie cieszyło , że od kąd Irminka została przewieziona   nie miała ataków padaczki . Zmieniono jej mleczko na Humana , żeby lepiej przybierała na wadze .
Irminka świetnie radziła sobie z tolerancja leków .
    Pojawiła się nowa nadzieja , że moje dziecko wyzdrowieje . Wykonano Irmince kolejne badania , które tylko potwierdzały udar mózgu oraz badanie echa serca pani doktor powiedziała , że mała ma dużą dziurę w sercu i że jest umówiona na operacje, termin mieliśmy na 7 .09.2010 . Co kilka dni przyjeżdżałam do Irminki i czekałam na powrót jej do domu .

wtorek, 29 czerwca 2010

Zagubiona

Nauczyłam się jednego , że   bez względu na to jak dobrą opinię ma szpital, czy też ile osób go poleca jako dobrą instytucję, nigdy nie można być pewnym, że trafi się pod dobrą opiekę. Wszystko wydawało mi się bezbarwne , spadło na nas tyle kolejnych schorzeń mimo tego moja córeczka nadal dzielnie walczyła . Mimo wszystko byłam blisko by mogła poczuć , że jestem . Byłam blisko trzymając ja za rączkę.

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Nie wiem co dalej

Noc minęła mi w sali z rodzicami , których pociechy były obok . Niestety nie mogłam mieć ze sobą córeczki , która kilka sali dalej walczyła o swoje życie . W godzinach porannych zauważono , że córeczka ma źrenice prawą szerszą niż lewą reagująca na światło . Poproszono o konsultacje Neurochirurga , ale nie było wskazań do działań .  Nierówność źrenic mogła być wynikiem kolejnego napadu drgawkowego . Po raz kolejny zaobserwowano tkliwość w stawie biodrowym lewym .
Kolejne badanie usg bez zmian .

Kolejna konsultacja pediatryczna , która stwierdziła o przekazaniu dziecka do innego szpitala  na neurologie dziecięca .Irminka nadal miała założone wkucie centralne i założony cewnik do pęcherza moczowego .
Przyszedł czas kiedy musiałam wrócić do domu , żeby zawieść wszystkie torby . Nie dałam rady nie potrafiłam patrzeć na cierpienie córeczki , której tak mały i młody organizm musiał zwalczyć takie złe rzeczy. Kiedy wracałam do domu pisałam z dziewczynami z naszej sali i dowiadywałam się co z Irminka .
Kiedy wróciłam do domu nie wiedziałam co mam powiedzieć mamie , powiedziałam , że stan jest bardzo ciężki .
Zadzwoniłam po południu na oddział i powiedziano mi , że córeczka została przewieziona do innego szpitala .
Zrodziła się kolejna myśl w głowie nasuwało się kolejne pytanie dlaczego moja córeczka ???

niedziela, 27 czerwca 2010

kolejny cios

Zaczęły się nam tego dnia kolejne komplikacje . Irminka dostała atak drgawkowy , po którym lekarze zaobserwowali , krótki  okres bezdech , który ustąpił po krótkim masarzu serca .Irminki organizm  został mocno doświadczony .
Wszystko było jak w jakimś złym śnie z , którego nie mogłam się obudzić .
Moja córeczka traciła siły a ja stałam na korytarzu zalana łzami , które ściekały jak deszcz z rynny . Irminka przebywała na sali pooperacyjnej zabrali ja w celu monitorowania jej stanu zdrowia .
Coś mnie zagłuszyło , to chyba był strach , który drżał w moim glosie .
Wykonano Irmince badanie kardiologiczne , które zostało przerwane krótkim napadem drgawkowym .

Moja córeczka dostała niedowładu -lewej strony ciała . W wykonanym tomografie głowy wyszło ognisk niedokrwienne w płacie czołowym i ciemieniowo-potylicznym po stronie prawej , po tym doznała kolejnego ataku drgawkowego podczas tomografu .  Ogarnęła mnie panika kiedy patrzałam jak małe ciałko mojej córeczki drży . Wszystko zaczęło się sypać w jednym momencie .
Czasami wystarczy chwila , żeby wszystko się zepsuło .
Radość życia moja ulatywała . Miałyśmy wrócić po zabiegu zdrowe a tym czasem toczyła się walka o życie Irminki . Najgorsze było to , że nic nie mogłam zrobić . Mogłam tylko wykrzyczeć lekarzowi , że nic nie robią a moje dziecko niedługo umrze .
Moja maleńka podłączona do butli z tlenem nie radziła sobie . Byłam bezradna chodząc po korytarzy nie mogłam znaleźć miejsca .

czwartek, 24 czerwca 2010

Co jest mojej kruszynce czy ja sie dowiem

U Irminki zaobserwowano skok temperatury do 38,0 stopni . Nie widziałam co dzieję się z moim dzieckiem . Następnego dnia zaobserwowana kolejny skok temperatury do 38,4 . Nie wiedziałam co  ,ale  skoki temperatury mówiły o czyś złym  .Irminka była apatyczna  nie miała apetytu , miała zapadnięte ciemię była odwodniona i nadal była tkliwość nóżek .

Cały czas nie wiadomo było co dolega Irmince  ,ale gdzieś w głębi serca wierzyłam , że szybko minie temperatura a lekarzom uda się wyprowadzić malutką na prostą drogę . Irminka była ciągle naszpikowana ciągłymi lekami w tym lekami na uspokojenie , żeby grzecznie leżała    .  Nadal nie było wiadomo skąd te opuchnięte nóżki , po przeprowadzonych badaniach lekarz powiedział , że nie wie po prostu nie wie.

Pierwszy raz widziałam w oczach naszego lekarza taki smutek i ta bezradność . Próbowali się dowiedzieć co się dzieje z Irminki organizmem . 

niedziela, 13 czerwca 2010

Kolejna opuchlizna

Nastąpił kolejny obrzęk , lekarze postanowili zrobić badanie usg kończyn dolnych Irminki metodą Dopplera , który wykazał zachowany przepływ w stawach biodrowych , udowych wspólnych i powierzchniowych oraz żyle głównej dolnej , nie stwierdzono skrzeplin . Cały czas jeździliśmy po szpitalu z łóżeczkiem  na kolejne badania , żeby znaleźć przyczynę opuchnięć Irminki nóżek .
Cały czas byłam blisko Irminki trzymając ją za raczki wchodziłam na kolejne badania . Chciałam , żeby lekarze znaleźli przyczynę.
 
Tego samego dnia wykonano Irmince zdjęcie RTG przeglądowe jamy brzusznej . Nie spodziewałam się , że usłyszę takie wiadomości , że dziecku prawdopodobnie zostawiono dren w brzuchu . Poczułam złość a łzy lały się litrami   , powiedziałam  żeby operowali . Był już nasz lekarz na oddziale , który wrócił z urlopu  powiedział , że przy tego typu operacjach nie używa się drenu . Postanowił zwołać lekarzy , którzy operowali pytając czy używali drenu odpowiedz była nie , wiec zostaliśmy dalej z niewyjaśniona zagadka co mojej niuni dolega .

Wszystko we mnie drżało i cały czas zastanawiałam się co zrobili z moim dzieckiem , że tak cierpi .  Nie opuszczały mnie myśli , co takiego się stało , że stan mojego dziecka tak się pogorszył , nie umiałam  sama sobie tego wszystkiego jasno wytłumaczyć .

piątek, 11 czerwca 2010

Dlaczego to cierpienie ?!

Irminka została przewieziona  na blok operacyjny . Operacja trwała ok 2 godzin , ja byłam na korytarzu czekając na informacje o mojej córeczce .
W końcu operacja się zakończyła , widziałam córeczkę jadącą przez korytarz gdzie przewieziono ja na sale pooperacyjna  . Została tam przewieziona w celu obserwacji po operacji . Po ok godz. dostałam moją córeczkę spowrotem na salę.  A w raz z moja kruszynką przyjechały kolejne złe informacje , które utkwiły bardzo głęboko w moim sercu , rozsypując je na drobne kawałki .
Zauważyłam u Irminki spuchnięte nóżki , postanowiłam o tym poinformować personel medyczny . Kiedy przyszła pielęgniarka stwierdziła , że nie ma obrzęku i coś mi się wydaje , wiec odparłam jej , że wiem jakie nóżki miało moje dziecko przed operacja . Poprosiłam o konsultacje z panią doktor , która była przy operacji i prowadziła moje dziecko. Kiedy przyszła pani doktor ,również stwierdziła obrzęk na obu nóżkach . Irmince podano białko na zmniejszenie obrzęku , opuchlizna zeszła. Nóżki były już takie jak przed operacja.

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Fatumm????

Kiedy karetka przyjechaliśmy do szpitala na kolejna operacje nie wiedzieliśmy  , że Irminkę czekają kolejne złe przeżycia .Po przybyciu na oddział okazało się , że lekarza naszego prowadzącego nie ma i co teraz???? Lekarz zapytał mnie czy operujemy ??? czy czekamy na lekarza prowadzącego ???? Poprosiłam lekarza o chwile i postanowiłam zadzwonić do rodziców , ale podjęłam decyzje tą trudna decyzje  , że zostajemy na oddziale i operujemy ,  wiec zostałyśmy w szpitalu oczekując kolejnej operacji .
Czekałyśmy spokojnie nic nie wskazywało na to , że życie nasze zostanie jeszcze raz przewrócona z trzykrotna siła . Ten pobyt w szpitalu zapamiętam do końca życia  . Staram się go wymazać z pamięci . Byłam pewna , że to zabieg , który zamknie za nami te smutne  wspomnienia operacji , szpitala , kroplówek i cierpienia dziecka , które ciągle musiało cierpieć .
Pomyliłam się myląc , że moja córeczka już gorszych rzeczy przejść nie musi . Nie wiedziałam , że może być jeszcze gorzej .

środa, 2 czerwca 2010

Pred kolejna operacja

Irminka niedługo idzie na kolejna operacje , Staram się na razie nie myśleć odsuwam od siebie myśli , że znów powrót do szpitala i kolejna operacja czeka Irminkę . Czas tak szybko leci kolejna kartka z kalendarze zerwana , myśli biegają po mojej głowie myśli pozytywne . Mam nadzieje , że Irminki operacja uda się i będzie malutka zdrowa .
Dużo czasu spędzamy na zabawie , na patrzeniu na uśmiech .
Przed nami szykuje się kolejny pobyt w szpitalu . Od początku kiedy Irminka zaczynała być leczona na oddziale chirurgii dziecięcej trafiliśmy na wspaniałego lekarza , który był bardzo dokładny i z świetnym podejście do dzieci . Lekarz , leczył malutka miał ogromny zasób wiedzy . Lekarz nie był Polakiem a świetnie rozmawia po polsku . Mieliśmy prawdziwe szczęście , że Irminka była pod opieka tak fachowego lekarza , który nie rzucał słów na wiatr i był naprawdę świetnym lekarzem .
Kiedy wiedziałam , że Irminka jest pod dobra opieka strach stawał się mniejszy .
Powtarzałam sobie każdego dnia , że zamkną stomię i nasza Irminka będzie załatwiać się normalnie tak jak każdy z nas przez tyłek .
Stomia jest ciężkim schorzeniem i wymaga dokładnej opieki członków rodziny .

Chciałabym czasem powiedzieć Irminka jest zdrowa ,
Chciałabym czasem powiedzieć nie było , żadnej operacji ,
Chciałabym czasem powiedzieć wszystko jest w porządku ,
Chciałabym czasem powiedzieć , że to wszystko to tylko sen .

Otaczająca nas rzeczywistość dała mi mocno do zrozumienia , że życie bywa bardzo trudne i mamy masę pytać na , które nie znamy odpowiedzi . Czasami jest o wiele lepiej napisać o swoich wszystkich uczuciach , wyrzucić z siebie wszystkie troski dnia codziennego .  Jest tyle pytań na , które , nigdy nie dostaniemy odpowiedzi .

piątek, 28 maja 2010

Chwila dla nas

Uwielbiam ten czas spędzony z dziećmi , kiedy nie musi dochodzić miedzy nami do rozłąki . Czas spędzony z uśmiechem kiedy zapominamy o problemach dnia codziennego . Uśmiech dzieci jest najpiękniejsza rzeczą jakie moje oczy mogą widzieć .I tak szybko mija dzień za dniem. W sumie dni są do siebie bardzo podobne, jednak to uczucie szczęścia, kiedy popatrzę na twarz swojej córki jest nie do opisania. Z każdym dniem czuję coraz większą miłość w sercu. Majowa piękna słoneczna pogoda , która aż wygania człowieka na spacery i wojaże na dworze .Grzechem byłoby siedzieć w domu w tak piękny, słoneczny i ciepły dzień .Patrzę na nich i myślę jak wielkie szczęście mnie spotkało, że mam im obydwoje, tu i teraz.
 By Irminka  zawsze była taka pogodna, by życie nie zweryfikowało jej pogody ducha i radości, którą obdarza nas każdego dnia.
Chciałabym chwilowo odpocząć od białych kitlów, od poradni, przychodni, badań, kroplówek ,wyników i widoku mojego dziecka , któremu nagle z uśmiechu pojawiają się łezki .

piątek, 23 kwietnia 2010

Badanie echo serca

Jadąc  z Irminka na echo serduszka zastanawiałam się co słychać w tym małym naszym serduszku .
Wada serca , która posiada Irminka  jest wrodzoną, siniczna wadą serca. Zaburzenia krążenia powstają w następstwie złożonych nieprawidłowości anatomicznych. Tetralogia Falotta stanowi około 3-5% wszystkich wrodzonych wad serca i jest najczęstszą siniczną wadą serca w okresie po niemowlęcym.
  Będąc z Irminką na badaniu ciągle żyłam nadzieja , że może coś się zmieni .
Żyłam ciągle nadzieją , że Irminki serduszko nie będzie musiało przechodzić kolejnej strasznej dla jej organizmu operacji .
Czekałam w napięciu próbując uspokoić płacząca córeczkę , która nie lubi tego badania .
Nasza wada niestety postępowała , za żadne skarby nie chciała się cofnąć i znów zaczęła gasnąć nadzieja na zdrowie córeczki .
Po raz kolejny zawitał smutek na mojej twarzy , ale nie na długo . Irminka tak słodko uśmiechała się do nas , że nie można było się smucić . Wróciliśmy do domu  , myślami uciekałam daleko . Próbowałam wyobrazić sobie jak by było gdyby Irminka była zdrowa , nie musiałaby przechodzić tych wszystkich skomplikowanych badań i operacji .Irminka przyjmowała leki od serca a ja starałam się czekać co los dalej przyniesie . W między czasie nadal próbowałam się oswoić z   tym wszystkim.
Bywał czas , że chciałam się poddać ciężko było znieść mi cierpienie dziecka , które kochałam nad życie  , ale w środku mi coś mówiło walcz.
Całe nasze życie jest podporządkowane Irmince tej wspaniałej dziewczynce , która jest nad wyraz dzielna . Nigdy w życiu bym nie spodziewała się , że spadnie na mnie choroba dziecka , jednak to nie jest zwykłe przeziębienie , które po kilku dniach przechodzi . To walka o lepszą  przyszłość Irminki o jej zdrowie oraz życie .

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Do domu w koncu

Dzisiaj babcia postanowiła popilnować Irminka a ja mogłam pójść  na miasto . Kiedy wróciłam okazało się , że możemy iść do domu byłam przeszczęśliwa . Kiedy dostaliśmy wypis zadzwoniłam po znajomego  żeby nas zawiózł do domu . Odetchnęłam z wilka ulga , że w końcu pojedziemy do domu , że z nowy wszyscy będziemy znowu razem . Kiedy wróciłam do domu od razu odżyłam bo mała miała się dużo lepiej . Pojechałam do miasta , żebym mogła nadrobić zakupy potrzebne dl Irminki . Zapas pieluszek , chusteczek i dwa kremy już się skończyły wiec trzeba było wybrać się na większe zakupy .  Do tego jeszcze zakupiłam słoiczki z marchewka , którymi ostatnio się Irminka żywiła i soki dla dzieci również marchewkowe miała nadzieje , że wirus do nas już nie powróci .  Ale za kilka dni mieliśmy kolejną wizytę w szpitalu ponieważ szykowało się kolejne echo serduszka . Długo wolnością się nie nacieszymy .  Wiec obładowana wróciłam do domu po rozpakowaniu i wykapaniu maluchów zasnęłam jak niemowlak . przyłożyłam głowę do poduszki i  pozwoliłam oddać się w otchłań  snu . Zmęczenie zmogło mnie po tych kilku dniach byłam fizycznie wykończona . Najważniejsze było to  że z Irminka już lepiej i mogłam w nocy spokojnie spać .

sobota, 17 kwietnia 2010

A czas sie ciagnie nieublagalnie

Witam!
Dzisiaj nadaję do Was moi drodzy ja .
Zycie od początku nas nie rozpieszcza ,ale głęboko wierzymy w to , że życie wyprowadzi nas na proste tory i nie będziemy musieli iść po tych krętych drogach jak los nam zgotował.  Irminka nadal przebywała na oddziale pediatrycznym ale tym razem mamy złe wiadomości . Irminka złapała rota wirusa a nazajutrz mieliśmy wyjść do domu . Zrobiono Irmince badania wynik w kierunku rota wirusa wyszedł dodatni . Nie nadążałam zmieniać woreczków   , które się ciągłe odklejały na szczęście udało mi się zgromadzić zapas woreczków na takie właśnie sytuacje . Zostaliśmy przeniesieni na izolatkę, Irminka miała podawane leki i szpitalna marchwiankę na zahamowanie rozwolnienia  . Woreczki nadal się odklejały mimo , ze jelito było suche , zrobiłam się bezsilna ze złości w zapasie mieliśmy ok 50 woreczków   . Tego dnia poszło 15 woreczków  leciało z Irminki jak z kranu , biedne dziecko nie wiedziało co się z nią dzieje .

Modliłam się , żeby w końcu mojemu dziecku przeszło to straszne rozwolnienie , które w cały czas przeszkadzało funkcjonować . Chyba nasze prośby zostały wysłuchane na drugi dzień zauważyliśmy poprawę , kupa stała się gęstsza i już nie była wodnista . Byłam zadowolona , nada dostawaliśmy leki , które miały przynieść pożądany efekt czyli poprawę na tyle , że będzie mogła Irminka opuścić szpital . Tego właśnie dnia do naszej izolatki trafiła pewna pani z dzieckiem . Mama miała na imię Edyta   , jej synek również trafił do szpitala z podejrzenie rota wirusa. Mama dzielnie pocieszała swoja pociechę , która bardzo płakała . Na izolatce na szczęście nie musiałam być sama , bo w przeciwnym wypadku jeszcze kilka dni a bym chyba zaczęła rozmawiać ze ściana .Na drugi dzień okazało się , że chłopczyk nie ma rota wirusa i był to fałszywy alarm , wiec mogli wyjść do domu . Zostałam sama z Irminka na izolatce. Kiedy Irminka spała ja rozwiązywałam wykreslanki , które kupiłam w szpitalnym kiosku

sobota, 10 kwietnia 2010

Zamarłam Katastrofa

Nie spodziewałam się ,że tego dnia usłyszymy takie straszne wiadomości. spacerowałam po szpitalnym korytarzu z Irminka na racach , kiedy poszłyśmy na świetlice w telewizji usłyszałam o katastrofie w Smoleńsku w , której zginął Prezydent z jego żona . Usiadłam nie wierzyłam patrzałam się na telewizor jak zaczarowana . mój wzrok kierował się ku wiadomością z telewizji . Na każdym kanale trąbili o Katastrofie.

Było to wydarzenie bez precedensu, by urzędujący prezydent zginął w katastrofie samolotu, który wydawać by się mogło, powinien być podwójnie chroniony i bezpieczny. Prezydent Lech Kaczyński leciał na obchody siedemdziesiątej rocznicy zbrodni katyńskiej do miasta Smoleńsk w Rosji. Wypadek był wielkim szokiem, w związku z tym nie dziwi, że wokół tego wydarzenia, podobnie jak wokół innych wielkich katastrof powstało wiele teorii spiskowych. Niektóre teorie głosiły, że mgła panująca wówczas nad lotniskiem została sztucznie wywołana. Inne teorie mówiły o wybuchu na pokładzie samolotu. Obie głosiły więc, iż był to nie wypadek, a zamach. Zamach ten skierowany miał być w prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który podróżował tym samolotem. Nie ma jednak żadnych dowodów, które potwierdzałyby taką wersję wydarzeń. Przeciwnie, wszystkie dostępne dowody wskazują jednoznacznie, iż był to nieszczęśliwy wypadek. Piloci popełnili poważny błąd próbując lądować w bardzo gęstej mgle. Błąd ten pociągnął za sobą kolejny błąd – niewłaściwe odczytanie wysokościomierza. W wyniku tego piloci skierowali samolot wprost na wysokie drzewa.

 Zginęli wszyscy znajdujący się na pokładzie, czyli 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński. Katastrofa ta ukazała wiele błędów w szkoleniu polskich pilotów, ale i wiele zaniedbań po stornie rosyjskich kontrolerów lotów oraz wyjawiła jak przestarzałym sprzętem do naprowadzania samolotów dysponują Rosjanie.

wtorek, 6 kwietnia 2010

Zapalenie Oskrzeli

Irminka się rozchorowała ,spory kaszel , wysoka temperatura leki przeciwgorączkowe nie pomagają ,katarek jak z kranu .Pojechałam do lekarza żeby zobaczył co dolega Irmince . Pani doktor osłuchała Irminka bardzo konkretnie i okazało się , ze Irminka ma zapalenie oskrzeli . Wypisano kierowanie do szpitala , po czym udałam się z córeczka prosto na oddział . Irminka została na oddziale z paniami pielęgniarkami po czym ja pojechałam ja do domku spakować . Kiedy dojechałam do domu pakowałam wszystko co miałam po ręką wraz z woreczkami córeczki stomilijnymi . Pakowałam się bardzo szybko a z drugiej strony nie mogłam niczego zapomnieć , dlatego po spakowaniu córki sprawdziłam jeszcze raz dokładnie czy wszystko ze sobą zabrałam . Pojechałam do córeczki . Kiedy weszłam na oddział rozglądałam się po oddziale , poszłam prosto do pan pielęgniarek , żeby zorientować się gdzie jest moja kruszynka . Wchodząc do dyżurki zobaczyłam Irminkę już z werflonikiem w rączce spała sobie na sofie pielęgniarek a obok niej siedziała pielęgniarka i jej pilnowała . Usłyszałam od pielęgniarki , że moja córeczka jest bardzo grzeczna położyły ja przykryły i ona sobie grzecznie spała . Uśmiechnęłam się do pielęgniarki odpowiadając , że czekała aż mama przyjedzie do niej . Pokazano nam naszą salę .

Irminka od urodzenia zadziwiała nas swoja odwaga i w głębi serca wierzyłam mocno , ze kiedyś malutka wyzdrowieje . Nasze życie było ciągła walka o lepsze jutro . Starałam w sobie znaleźć siłę , która pomoże nam to wszystko przetrwać . Irminka miała mieć za kilka dni zabieg zamknięcia stomii jelitowej , ale musieliśmy zabieg przełożyć ponieważ Irminka miała zapalenie oskrzeli . Poinformowałam w miedzy czasie naszego chirurga o fakcie  , że Irminka ma zapalenie oskrzeli . Po wykonani zdjęcia zapalenie oskrzeli się potwierdziło .

czwartek, 25 marca 2010

Miłosć do dzieci

Irminka nam pomału rosła , śliczna dziewczynka o pięknych niebieskich oczkach , która zaczarowała życie naszej rodziny . Choroba dziecka zawsze jest trudna , ale z czasem człowiek dojrzewa do sytuacji jakie go spotykają . Irminka zafascynowała nas swoja odwaga w takim malutkim ciele tyle miłości i siły do pokonania trudności .

czasami wszystko staje się takie proste i idealne . Grunt do dobrze rozłożony czas , choćby mimo wielu obowiązków , zawsze znajdzie się czas na krótki spacer , wsłuchać się w ćwierkanie ptaków , za chmur przebijają się promyki słońca .  Spacery były codziennie w miarę stanu pogody ,ale wiosna postawiła mnie również na nogi .

                                              Bo to uśmiech dziecka jest prawdziwym cudem jaki dany jest człowiekowi doświadczyć...

Gdy zalśni w oczach coś,
gdy smutek serce ogarnie,
Ona Ci rękę poda swą,
do serca przyciśnie dłoń.
W trudnych chwilach ostoją Twą będzie,
w radościach słońcem na pochmurnym niebie.
Gwiazdy z chmur Ci da,
by tylko Twój uśmiech zobaczyć,
najsłodszy,
najwspanialszy...
Bo ona Cię kocha całym sercem.
Na świecie piękniejszej miłości nie ma...
Bo jest to taka miłość co ją żaden człowiek zniszczyć nie jest w stanie...
-to miłość do własnego dziecka!

poniedziałek, 15 marca 2010

Codziennie

Czasami przychodził czas , kiedy zmęczenie dawało o sobie znaki , ale wystarczyło spojrzeć na Irminkę a zmęczenie przechodziło samo . I tak mijały doby i dni a ja myślałam jak dalej to wszystko ułożyć , skleić w jedna całość. Irminka budząc się rano witała nas uśmiechem i od razu było wiadomo , że trzeba ja przytulić . Braciszek   biegał koło swojej siostry , całował ją i tulił a ja nie mogła się napatrzyć jak między dziećmi może być taka  miłość . Igorek próbował robić noski , noski ze swoja mała siostrzyczka . Uczucie jakim darzyły  się dzieci była czymś wyjątkowym . Koło Irminki miałam masę pracy , kąpiele  , karmienie , hegarowanie , przebieranie i zmiana woreczków stomilijnych i w tym wszystkim , starałam się znaleźć  czas dla synka , który mimo , że był mały to bardzo mądrze zrozumiał , ze jego siostra jest bardzo chora  i pomagał przy codziennych czynnościach wykonywanych przy Irmince .

piątek, 26 lutego 2010

Powrót do domu

Nadszedł szczęśliwy dzień , kolejny powrót Irminki do domu uśmiech od rana gościł na naszych buziach . Wszystkie wyniki były prawidłowe , lekarze , którzy opiekowali się Irminka zadowoleni a my po prostu szczęśliwi , ze leczenie idzie dobrze . Przy wypisie ze szpitala otrzymaliśmy specjalny schemat hegarowania  Irminki w domu . Według tego schematu dalej mogliśmy kontynuować poszerzanie odbytu Irminki . Irminka nadal nosiła woreczki do , których musiała się załatwiać , dlatego , że czekała ja kolejna operacja aby zakończyć leczenie stomii. Droga do domu minęła nam dobrze . Lekarze dużą uwagę poświęcali Irmince , odpowiadali na wszystkie nasze pytania i podtrzymywali nas na duchu   . Będąc po taka fachową opieka nie mogło wydarzyć się nic złego . Irminka przebywała na oddziale od 4 lutego do 26 lutego . Wyniki były dobre , Irminka pokazywała swoja waleczność a ja zatapiałam się w jej cudownym uśmiechu . W domu pierwsze hegarowanie przyszło mi trudno . Czułam się inaczej kiedy Lekarze patrzyli na moje ręce  i kierowali mnie. Musieliśmy radzić sobie sami . Każdego dnia powtarzałam siebie , ze dam rade, mama zawsze powtarzała , ze Irminka wyzdrowieje .

czwartek, 11 lutego 2010

Zmeczenie i choroba

Pierwszy tydzień minął , mnie zaczęło rozbierać przeziębienie wiec postanowiłam wrócić do domu  , zawroty głowy i katar , wiedziała, że o niczym dobrym to nie świadczy .Irminka nadal przebywała na oddziale , ja wróciłam do domu. Przeziębienie mnie zmogło pierwszy raz od niepamiętnych czasów . Niestety nie mogłam być z Irminka ponieważ dopadła mnie angina ropna , wiec musiałam zostać w domu i się wykurować . Codziennie dzwoniłam na oddział , żeby dowiedzieć się jak się ma moja mała Irminka . Nie mogłam się doczekać kiedy wyzdrowieję i będę mogła być z malutka spowrotem .Przyszedł czas żeby wrócić mimo , że do końca nie wyzdrowiałam . Jadąc autobusem wpatrzona w krajobraz zimowy miałam przed oczami ten słodki uśmiech mojej córeczki , która dzielnie walczyła o zdrowie . W końcu dojechałam do Szpitala , wchodząc na oddział lekarz na mnie czekał , dlatego że zaczęto Irminkę hegarować i czekali  na mnie. Strach przed pierwszym widokiem tego co spotka moje dziecko był większy o demnie , ale starałam się być silna dla Irminki .
Nadszedł moment , którego bardzo się bałam czyli poszerzaniu Irminki odbytu  specjalnymi metalowymi drutami . Pierwszego widoku nie zapomnę do końca życia , przeszyły mnie ogromne dreszcze patrząc jak mojej córeczce w odbyt wsadzają metalowe druty , żeby poszerzać odbyt po operacji . Nigdy wcześniej bym nie przypuszczała , że zobaczę taki widok . Próbowałam uspokoić moja malutka córeczkę , która bardzo cierpiała . Łzy pojawiły się , ale lekarze robili to co do nich należało . Przyuczano mnie do poszerzania odbytu u Irminki początki zawsze są trudne . Hegarowanie czyli poszerzanie odbytu było zabiegiem , które musiałam wykonywać według ustalonego schematu . Lekarze każde hegarowanie poświęcali nam uczuli mnie jak to wszystko wykonywać z dokładnością . Irminka bardzo dzielnie znosiła zabiegi związane z jej leczeniem . do tej pory przytrafiał się nam ciężkie chwile , które zostaną w naszej pamięci na zawsze . Musieliśmy wierzyć , że będzie dobrze . Wierze , że Irminka wyzdrowieje i zostaną po jej chorobie tylko złe wspomnienia . Irminka była hegarowana prze tydzień maja szwy w odbycie , które były jeszcze po operacji .

środa, 10 lutego 2010

Dwa tygodnie

Dwa tygodnie po operacji Irminka musiała leżeć niw można było jej podnosić . Biedna kruszynka , jak ja miałam to znieść . Irminka była faszerowana luminalem lekiem takim , żeby ja wyciszyć . Pielęgniarki zajmowały się jej dupka ja cala resztą , każdy ruch wykonany przy Irmince był delikatny. Irminka była karmiona pozajelitowo po kilku dniach od operacji , zaczęto podawać od 1ml  stopniowo pić. Irminka tak mocno ciągła butelkę 1 ml to niewiele , ale wszystko było robione stopniowo . Irminka była karmiona żywczykami , specjalnymi mieszankami w worku . Pierwszy tydzień mijał   a mi było smutni , że nie mogę choć na chwile wziąć mojej kruszynki na ręce. Starałam się wierzyć , że te dwa tygodnie miną szybko i będę mogła choć na chwile znowu przytulić moją kruszynkę.

wtorek, 2 lutego 2010

Cieżki dzień

Irminkę zaczęto przygotowywać do kolejnej operacji . Jest to najważniejsza operacja w związku z zarośnięciem odbytu i stomię jelitową . Mam ogromna nadzieję , że operacją się uda . Żadna matka nie lubi widoku ,  kiedy jej dziecko musi być przywiązane do łóżeczka i ma powsadzane dreny , żeby się oczyściła przed operacja . Jadąc do szpitala nie wiedziałam jak ją będą przygotowywać . Malutka leżała i płakała a ja w żaden sposób nie mogłam jej pomóc tylko patrzeć , choć wiedziałam , że tak musi to wyglądać . Irminka musiała mieć oczyszczone jelita do operacji , wszystko było przygotowywane przez lekarzy , bardzo dokładnie . Nie mogłam jej wsiąść na ręce , cały czas siedziałam przy niej i głaskałam ja po główce , zauważyłam , że była w tedy spokojniejsza i przysypiała. Irminka nie lubiła od samego początku ograniczeń  , dlatego ciężko było jej się pogodzić z tym , że musi być przywiązana. Nie mogła położyć się nawet na boczek  a mi kręciły się łzy w oczach .

Dwa dni później Irminka pojechała na blok operacyjny . Tego dnia byłam dość spokojna , lekarz zanim poszedł operować informował mnie , że jeszcze nie poszedł na blok , kiedy szedł powiedział , że idzie . Odparłam , że trzymam mocno za niego kciuki . Irminka była operowana w asyście profesora ,  ponieważ była to bardzo rozległa operacja .

Ja z reszta maluchów na naszej sali oglądałam bajki . Od czasu do czasu wychodząc na korytarz , mijały minuty , długie minuty , coraz bardziej robiłam się niespokojna . Nie wiedziałam ile tak naprawdę będzie trwała operacja i przyniesie taki rezultat jakiego z lekarzem oczekiwaliśmy . Zbliżały się dwie godziny operacji , stałam się jeszcze bardziej niespokojna . Zauważyłam w pewnym momencie jak taki siwy profesor wychodzi z bloku , do końca nie wiedziałam czy to ten profesor z , którym nasz lekarz operował malutką . Postanowiłam podejść do niego i zapytać czy wiadomo coś w sprawie operacji????? Usłyszałam , ze operacją się udała wszystko poszło zgodnie z planem . Ogromny kamień spadł mi z serca . Zobaczyłam wychodzącego z bloku naszego chirurga , który miał ogromny uśmiech na buzi , nie zapomnę tego uśmiechu , powiedział , że wszystko się udało . Potem usłyszałam , że Irminka zostanie podłączona pod respirator,  ponieważ  zasłabła podczas operacji i na wszelki wypadek ze względu na serce ja podłączą . Moje serce potwornie szybko zaczęło bić, bałam się strasznie .

Irminka została przekazana Centrum Leczenia Urazów Wielonarządowych celem wybudzenia i ustabilizowania stanu ogólnego. Mogłam do niej wejść , widok był mało przyjemny , ale choć na chwile mogłam na nią popatrzeć . Wieczorem miała być spowrotem przekazana na oddział Chirurgii.

niedziela, 31 stycznia 2010

Wyjeżdzamy na operację

Nadszedł czas kiedy pojawił się w moich oczach strach .To Jest dzień kiedy trzeba wstawić się na oddział chirurgii z Irminką na operacje . Jest to jedna z najważniejszych operacji przy stomii jelitowej  dlatego , że od tej operacji będzie zależało wypróżnianie Irminki. Kiedy wstawiliśmy się na oddział , lekarz prowadzący Irminki już na nas czekał . Irminkę zabrano na badania a ja poszłam rozmawiać z lekarzem . Rozmowa z lekarzem przebiegła dość spokojnie , cieszyłam się , że mamy odpowiedzialnego lekarza , który bardzo lubi dzieci .  Wszystko dokładnie mi wyjaśnił na czym wszystko będzie polegać , i jak dalej będzie po operacji. Poinformowałam lekarza o wadzie serduszka Irminki , żeby wiedzieli jak dalej maja postępować i poprosiłam , żeby lekarz był przy zakładaniu werflonu,  Lekarz ,który prowadził Irminkę był pewny , że Irminki organy były dobrze wykształcone na zrobienie tej operacji. Lekarz poinformował mnie , że pracuje na tym oddziale 10 lat i zdarzyły się tylko im dwa takie przypadki , kiedy operacja się nie udała i dziecko musiało być na ciągłych lewatywach .

Poprosiłam lekarza o nieudzielanie nikomu informacji dlatego , że ze szpitala naszego wypłynęły informacje na temat mojego dziecka . Nie chciałam kolejnych plotek . Sprawiło mi to wielką przykrość i ogromna złość . Moje dziecko nikomu nic nie zrobiło  i mimo wielkiego cierpienia musiało być w taki paskudny sposób obgadane przez ludzi.

Kiedy wyszłam z gabinetu , chodziłam po korytarzu czekając aż skończą pielęgniarki , wszystkie zabiegi pobierania krwi , zakładania malutkiej werflonu .Za drzwiami , gabinetu zabiegowego słyszałam płacz Irminki . Cierpliwie musiałam czekać , aż pielęgniarki skończą

niedziela, 17 stycznia 2010

Karuzela

Nasze życie kręci się nieustannie jak karuzela , w różnych miejscach ludzie dopatrują się swojego szczęścia . Codzienność bywa trudna ,ale wiara umacnia mnie w siły , które musze mieć dla dzieci . Tuż przed nami jest kolejna operacja Irminki .
Małymi kroczkami staramy się myśleć o kolejnym zabiegu pozytywnie wierzę , że kiedyś zostaną tylko wspomnienia .
Pomaga nam ten czas , kiedy jesteśmy w śród bliskich , wśród ludzi , którzy nas rozumieją i wierzą w nas. Spoglądam głęboko w swoja duszę .Niecodziennie mogę skupić się na sobie . Moje myśli przelatują przez mój umysł . Chciałabym , żeby Irminka była już po zabiegu , chciałabym , żebyśmy miały to za sobą .Czas szybko mija  niedawno była przed pierwszym zabiegiem a już przed nami kolejna operacja kolejny strach . Moje matczyne serce musi poddać się rzeczywistości , którą jest choroba Irminki.

Właściwe radzenie sobie z emocjami jest w życiu bardzo ważne. Nasze , życie  Nasze pędzi po szpitalnych korytarzach .Nie jest łatwo  czasami zatrzymać płynace łzy   .

wtorek, 12 stycznia 2010

Kochac nade wszystko

Wydarzenia ostatnich kilku miesięcy umocniły mnie we własne siły . Mimo zmęczonego organizmu , bladej cery i zmęczonej miny powtarzałam sobie ,, Jestem silna Irminka z tego wyjdzie '. Kocham swoje dzieci nade wszystko i nie umiałam sobie wyobrazić , że mogło być inaczej . przed świętami odebrałam ojcu dzieci prawa rodzicielskie nad Irminką . Nie potrafiłam zdzierżyć jak można wyrzec się własnego dziecka nie wstawiać się na badania dna , nie wstawiać się na żadna z rozpraw sadowych i unikać odpowiedzialności .  Co prawda Irminkę na rozprawie jej ojciec ja uznał , ale pewnie tylko dlatego , żeby nie jeździć na badania dna na , które się nie wstawił . Zgodził się na odebranie mu praw rodzicielskich , tak po prostu . Miał swoje dzieci szeroko w nosie , nawet nie zapytał jak się czuje nasza   córeczka , która walczyła z przeciwnościami losu . Zastanawiałam się prze moment gdzie ja popełniłam błąd ? Co mu dzieci zrobiły? , że nie chce mieć z nimi kontaktu .

To wydarzenie było smutnym wydarzeniem , ze mną był tata ,który był zawsze obok. Te ostatnie wydarzenia jeszcze bardziej mnie zmobilizowały do walki o nasza córkę . kiedy wyszłam z sali sądowej poczułam dziwna ulgę , że mam to już za sobą   , że więcej nie będę musiała go oglądać. Pomyślałam , że dlaczego moje dzieci tak musza cierpieć . Myślami popłynęłam daleko co by było gdyby ????? Starałam się nie myśleć i zamknąć  rozdział życia związany z ich ojcem na dwa duże zamki , przekręcić klucz i go wyrzucić z naszego życia tak jak on wyrzucił nas.

Nie wiem co tak naprawdę boli bardziej ....To , że mnie oszukał zostawiając mnie i dzieci czy to , ze sama dałam się oszukać .Powinnam doskonale znać męska naturę .Były momenty kiedy czułam się kimś wyjątkowym , kimś dla niego ważnym .

Obecna sytuacja zmobilizowała mnie do działania ,do walki o naszą córkę  . Niestety ten facet zajął bardzo istotne miejsce w moim życiu dlatego , że jest  ojcem moich dzieci .  Wiedziałam , że z jego strony nie będę miała żadnego wsparcia . Udźwigniecie całej odpowiedzialności związanej z choroba córki spoczęło na mnie  . Nie poddam się i będę walczyć i mam nadzieje , że los nam to kiedyś wynagrodzi .
Wiem, że dziecko, które traci jednego z Rodziców potrzebuje odbudowania poczucia bezpieczeństwa, zapewnienia, że nie zostanie samo, zbudowania nowego stabilnego świata w miejsce tego zburzonego przez jedno zdarzenie. Zostałyśmy same
Nie wiedziałam jak odbudować świat dzieci ? Synek był jeszcze mały Irminka całkiem mała a ja myślałam co im powiem kiedy dzieci będą starsze jak im to wytłumaczę i  czy nie będą żli , że wychowali się bez ojca , który ich zostawił bez słowa wyjaśnienia , odcinając się całkowicie od dzieci .