Dnia 17.09.2009 r. o godzinie 5:20, z masą ciała 2360 gramów i 10 pkt Apgar przyszła na świat moja córeczka. Szczęście długo nie trwało. W trzeciej dobie po porodzie okazało się, że córeczka ma poważną wadę budowy układu wydalniczego. Od tych informacji zaczęła się nasza zła karma. Jak się okazało, malutka ma także szmery w sercu. Świat mi się zawalił. Miałam być młodą mamą witającą swoje dziecko, cieszącą się, że jest obok. Tymczasem było mi przykro, że mała cierpi, a radość została zastąpiona przez troskę i żal.
W 6-tej dobie życia Irminki przewieziono nas do Katedry i Kliniki Chirurgii Dziecięcej i Onkologicznej w Szczecinie na zabieg. Gdy córeczka była przygotowywana do zabiegu, lekarz poinformował mnie, że Irminka wymaga nie jednej operacji, ale trzech. Siedziałam prawie całą noc przy jej łóżku, patrząc na te malutkie rączki. Kiedy słyszałam jak płacze, serce mi się kroiło.
Następnego dnia malutka przeszła operację wyłonienia przetoki dwulufowej na esicy. W przeciwnym razie doszłoby do zakażenia i Irminka mogłaby umrzeć. Wtedy już wiedziałam, że czeka nas długa droga leczenia... Córeczka po operacji miała się dobrze. Lekarze nauczyli mnie, jak zajmować się Irminką i 3.10.2009 wróciłyśmy do domku.
W lutym 2010 roku Irminka przeszła drugą operację układu wydalniczego, po czym była niewydolna oddechowo, musiała mieć przetaczaną krew. W czerwcu miał się odbyć ostatni, najmniej groźny zabieg. Wydawało się, że to już koniec, tymczasem czekały nas kolejne niespodzianki. Córka doznała udaru mózgu, ogniska niedokrwienia w płacie czołowym i ciemieniowym, epilepsji i niedowładu lewostronnego. Została przewieziona na neurologię, gdzie leczono ataki padaczki.
W 6-tej dobie życia Irminki przewieziono nas do Katedry i Kliniki Chirurgii Dziecięcej i Onkologicznej w Szczecinie na zabieg. Gdy córeczka była przygotowywana do zabiegu, lekarz poinformował mnie, że Irminka wymaga nie jednej operacji, ale trzech. Siedziałam prawie całą noc przy jej łóżku, patrząc na te malutkie rączki. Kiedy słyszałam jak płacze, serce mi się kroiło.
Następnego dnia malutka przeszła operację wyłonienia przetoki dwulufowej na esicy. W przeciwnym razie doszłoby do zakażenia i Irminka mogłaby umrzeć. Wtedy już wiedziałam, że czeka nas długa droga leczenia... Córeczka po operacji miała się dobrze. Lekarze nauczyli mnie, jak zajmować się Irminką i 3.10.2009 wróciłyśmy do domku.
W lutym 2010 roku Irminka przeszła drugą operację układu wydalniczego, po czym była niewydolna oddechowo, musiała mieć przetaczaną krew. W czerwcu miał się odbyć ostatni, najmniej groźny zabieg. Wydawało się, że to już koniec, tymczasem czekały nas kolejne niespodzianki. Córka doznała udaru mózgu, ogniska niedokrwienia w płacie czołowym i ciemieniowym, epilepsji i niedowładu lewostronnego. Została przewieziona na neurologię, gdzie leczono ataki padaczki.
Po wizycie u kardiologa przeżyłam szok. Szmery okazały się wadą serca - tetralogią falotta asd II z gradientem komorowo- płucnym, do tego dochodził ubytek międzyprzedsionkowy z przeciekiem dwukierunkowym oraz ubytek międzyprzedsionkowy. Siniczna wada serca. Cały czas mamy niestety pod górkę. Jesteśmy już po operacji serca. W klinice w Poznaniu spędziliśmy półtora miesiąca. Malutka złapała ropne zapalenie ucha z bakterią coli i grzybem candida, przy czym okazało się, że ma kolejną wadę wrodzoną. Nie posiada grasicy - organu odporności. Padło podejrzenie zespołu George'a.
Dziś Irminka jest po kolejnym zabiegu balonoplastyki, który się nie udał. Irminka jest pod opieką wielu specjalistów i dzięki naszym ogromnym staraniom zaczęła stawiać pierwsze, samodzielne kroczki. Wychowuje Irminkę i jej braciszka sama ,ponieważ ojcu dzieci ich los jest obojętny . Zaczęliśmy walkę o Irminkę ,która ma szansę na normalne i samodzielne życie.
Córeczka potrzebuje dalszego specjalistycznego leczenia. Dlatego proszę Was o wsparcie w tej nierównej walce, którą przyszło nam stoczyć.
Dziś Irminka jest po kolejnym zabiegu balonoplastyki, który się nie udał. Irminka jest pod opieką wielu specjalistów i dzięki naszym ogromnym staraniom zaczęła stawiać pierwsze, samodzielne kroczki. Wychowuje Irminkę i jej braciszka sama ,ponieważ ojcu dzieci ich los jest obojętny . Zaczęliśmy walkę o Irminkę ,która ma szansę na normalne i samodzielne życie.
Córeczka potrzebuje dalszego specjalistycznego leczenia. Dlatego proszę Was o wsparcie w tej nierównej walce, którą przyszło nam stoczyć.
mama Irminki, Anita.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz