wtorek, 16 września 2014

Smak dzieciństwa

Wracając wspomnieniami do mojego dzieciństwa , zamykam oczy i widzę biegające dzieci w ta i spowrotem , grające dziewczynki w gumę czy w klasę . Te uśmiechy na buziach , wspinaczki na drzewach podarte spodnie na płotach . Tak wyglądało moje wiejskie skromne dzieciństwo .
Zajadałyśmy chleb z cukrem , taplaliśmy się w kałużach gumowce pełne wody .

Pamiętam ta jabłonkę ( papierówkę )  na której siedziałyśmy na drzewie zajadając zielone jabłka . Ten staw na , który chodziliśmy zima kiedy  zamarzał , a latem dobiegał rechot żab , które zbieraliśmy do słoików . Te pagórki i górki na , których zjeżdżaliśmy na workach .
Jako dziecko chodziłam z sąsiadem na przygody na stary cmentarz niemiecki  , pamiętam ten znaleziony szkielet w całości . Te wszystkie zmierzone kilometry . Pierwszą naukę jazdy na rowerze , potem jazda na starym po siostrze składaku . Pierwsze zarabianie pieniędzy na truskawkach,  jagodach i na skubaniu lipy . Pierwsze miłostki małe bez znaczenia . Pola  pełne żółtych kwiatów mleczu   , z których robiliśmy wianki na głowę . I oczywiście te wszystkie przygody , których można zliczać bez końca .

Jako dziecko , szalałam , biegałam i niczym kiedyś się nie przejmowałam , byłam dzieckiem pochłoniętym dzieciństwem , przygodami i odkrywanie świata .
Pamiętam jak hodowałam , żaby , ślimaki  . Te moje pierwsze obserwacje kiedy z kijanki zrobiła mi się żaba .
Kiedy tak siedzę i oczami wracam w przeszłość , to bardzo marzy mi się i mam nadzieję , że kiedyś moje marzenie się ziści , że moja Irminka tez pozna taki inny smak dzieciństwa .
Chciałabym wymazać z pamięci te szpitale , wylane łzy , lekarzy , białe fartuchy i wszystko co jest związane ze szpitalami .  W oczach łezka się zakręciła .

Marzy mi się i mam nadzieje , ze Irminka tak jak kiedyś ja będzie biegać, zbierać kwiatki  , wspinać się jak małpka po drzewach skakać po płotach , i przeżywać swoje dzieciństwo pełne przygód tak jak inne dzieci bez opieki drugiej osoby tak jak ja kiedy biegałam po łąkach z koleżanka i zawsze miałyśmy jakieś pomysły .

Nie chcę się łudzić , bo wiem , że to nigdy nie nastąpi i nigdy jej nie odstąpię na krok  zawsze będę i jestem blisko , ocieram łzy , przyklejam plasterki , całuje , przytulam . Cieszę się z tego co mamy do tej pory , i mam nadzieję , że kroczkiem do przodu będziemy dalej szli . Choć droga jest przed nami jeszcze bardzo długa to wiem , że uśmiech będzie jej zawsze towarzyszył i ja już tego dopilnuje .
Mimo tego , że Irminki dzieciństwo nie będzie i nie jest takie jak innych dzieci to również może być piękne bo przecież inny nie znaczy gorszy , ale dzieciństwo inne też może być piękne .






poniedziałek, 15 września 2014

Tyle sie dzieje znowu pod górke

Mamy piękna pogodę w sam raz na spacerki a tu kaszel katar , ropa leci z ucha , kolejna infekcja .Irminka z nowu na antybiotyku , wizyta u laryngologa potwierdziła moje obawy , szpulka z ucha wyleciała a miała się trzymać 10 miesięcy a była 3 miesiące , leki ,leki ,leki i jeszcze raz leki .

Cóż infekcje staną się chyba naszą koleżanka a wręcz przyjaciółką , piękne było tych kilka miesięcy bez kataru , infekcji , zapaleń uszu i antybiotyków .

Kolejne obawy się potwierdziły po dzisiejszej wizycie u ortopedy.............. Operacja nóżek
Mamy telefon do lekarza z poznania , ale jak to wszystko pogodzić kiedy , zapalenie ucha,  antybiotyk   i nie wiadomo co dalej z uchem ???a jeszcze do leczenia mamy ząbki również pod narkozą . Szczerze nie wiem jak my to pogodzimy wszystko . Trzeba obmyślić jakiś sensowny plan dalszego działania bo niedługo stracimy głowę .   Słoneczko za oknem a Irminka niestety nie chodzi do przedszkola z powodu infekcji .

Uwielbiam te poranki uśmiechnięte kiedy wchodzimy do przedszkole i te powroty do mamy kiedy oczka kleją się ze zmęczenia . Irminka dzielnie i ciężko bez mamy pracuje a ja jestem mega dumna .
Tylko gdyby nie te infekcje , które nas tak lubią .
Trzeba wypowiedzieć infekcjom magiczne hasło A SIO !!!!!!!!


czwartek, 11 września 2014

Pomóz Amelce

Smutna a zarazem piękna historia walki o dziecko
http://www.siepomaga.pl/f/f-sloneczko/c/1705 Link do zbiórki

Obudzić malutkie nóżki

  • Miejsce: Krotoszyn, wielkopolskie
  • Trwa od: 03 Września 2014
  • Zakończenie: 30 Grudnia 2014
wsparło 105 osób
3 115,05 zł (17.31%)
Potrzebne jeszcze: 14 884,95 zł
 
Amelia przyszła na świat 23 października 2012 roku o godzinie 12:43 z wagą 3100. Zobaczyłam ją tylko chwilkę, dostała buziaka w czółko i poszła, walczyć o życie. Kolejnego dnia odbyła się operacja. Miałam tylko 10 minut na to, aby się z nią pożegnać. Nie na zawsze, na czas operacji. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że moja córeczka mogłaby się poddać.
 
„Proszę nic nie robić, bo to umrze” – takie słowa usłyszałam jako przyszła matka, nosząc pod sercem drugie malutkie serduszko, mój maleńki cud. To miała być kolejne wizyta, jak co dwa tygodnie w piątek. Już dużo nie zostało, bo to był 32 tydzień...Czułam już, że coś jest nie tak, gdy lekarz milczał. Po chwili usłyszałam: „Coś mi się tu nie podoba, lewa komora mózgu jest powiększona”, dodał jeszcze sucho, że kręgosłup jest cały. Nie pamiętam drogi do domu, przepłakałam ją całą, dzwoniąc raz do męża, raz do mojej mamy. Przeszukałam wszystko, co tylko możliwe, cały weekend dzwoniłam do innych lekarzy, którzy mogliby mi powiedzieć, że mój lekarz się myli. Cały czas myślałam, że się myli.
 
USG miało pokazać, co złego dzieje się z naszą Kruszynką. "Tu nie tylko jest wodogłowie, dziecko ma rozszczep kręgosłupa i końsko-szpotawe ustawienie stóp" - usłyszałam. SZOK! Mówili przecież, że kręgosłup jest cały. Kolejne tygodnie czekaliśmy na narodziny Amelki. Nie był to łatwy czas. Lekarze mówili, że zanikają ruchy nóg, chociaż ja czułam, że Malutka nimi porusza.
 
Dzień po narodzinach Amelka miała pierwszą operację (plastyka przepukliny i wstawienie zastawki komorowo-otrzewnowej). Miałam tylko 10 minut na to, aby się z nią pożegnać. Nie na zawsze, na czas operacji. Mąż był z nią cały czas, a ja czekałam na telefon. Operacja się udała. Po 5 dniach mogłam dołączyć do Amelki. Czekałam tak długo na pierwsze karmienie, przewijanie i kąpiel. Wpatrywałam się w te malutkie nóżki, czy poruszy nimi, czekałam długie godziny. Były delikatne, ale to dawało siłę. Jakie to było szczęście.
 
 
Pamiętam tę radość, gdy wychodziliśmy ze szpitala, a zarazem tę niepewność, czy jako rodzice podołamy temu wszystkiemu. Tak naprawdę nie było już czasu na płacz, tylko na działanie. Umawianie wizyt do wszystkich możliwych poradni. Na pierwszym planie były stópki. „Męczyliśmy” się z ich prostowaniem 7 tygodniu. Amelka co tydzień miała zmieniane gipsy. Pojawił się płacz, krzyk. Po gipsach przyszedł czas na buty z szyną Denisa Browna – dzień i noc przez 3 miesiące. Obecnie mamy niemieckie bandaże i stosujemy metodę trójwymiarowej stopy.
 
Nóżki Amelki jakby spały, nie może nimi poruszyć. Czy kiedyś się obudzą? Co do tego lekarze nie są zgodni, z jednej strony dając nam nadzieję, a z drugiej strony, zapowiadając wielki ból, gdy nadzieja zgaśnie. Do tej pory nie wiadomo, na jakiej wysokości jest rozszczep kręgosłupa. Im niżej, tym większe są szanse na chodzenie.
 
Od początku choroby Amelki zdążyliśmy się nauczyć, że lekarze nie zawsze wiedzą wszystko, że trzeba wierzyć w cuda. Gdy Amelka miała 2,5 miesiąca podczas rehabilitacji usłyszeliśmy, że powinniśmy ją zapisać do szkoły specjalnej. Błąd - Amelka rozwija się prawidłowo, więc tylko strachu się najedliśmy. Tak samo może być z nóżkami. Odkotwiczenie rdzenia może zadziałać na nie jak pocałunek księcia i mogą się obudzić. Mamy nadzieję, że uda się na czas przeprowadzić zabieg. Nie możemy też zaniedbać rehabilitacji, bo to by oznaczało, że się poddaliśmy i już teraz skazaliśmy naszą córeczkę na wózek. A jeśli my w nią nie będziemy wierzyć, to jacy z nas rodzice? Dlatego prosimy o pomoc wszystkich ludzi, którzy chcieliby nam pomóc w codziennej walce z chorobą. Sprzeciwiamy się chorobie jak możemy, ale już brakuje nam funduszy. Pomóżcie nam zapewnić środki na kolejny rok walki.
 
Dla dobra dziecka matka zejdzie nawet do piekieł, by zaznało ono odrobinę nieba na ziemi - to zdanie szczególnie zapadło mi w pamięci. Jako matka marzę, żeby kiedyś Amelka przyszła do mnie i powiedziała: „Mamusiu dziękuję, że o mnie walczyłaś”. Nawet nie potrzebowałabym słów, wystarczyłoby przytulenie mojej córeczki, która stałaby o własnych siłach. Prosimy pomóżcie spełnić to marzenie, bo sami nie damy rady.

niedziela, 7 września 2014

Szczesliwe dziecko i radosc na buzi

Godzinami bym mogła opowiadać o uśmiechu Irminki , patrząc na nią widzę , że jest szczęśliwa .
Osiągnęłam w pewnym sensie chyba to co chciałam chociaż jeszcze nie do końca  . Mam pewien niedosyt bo jest jeszcze wiele rzeczy na , którymi musimy ciężko pracować a choćby mowa , pieluszki i wiele innych rzeczy . Mam nadzieje , że małymi krokami będziemy się wspinać na najwyższy szczyt gór .

Jak na razie Irminka zaczęła chodzić do przedszkola , kiedy wypowiadam słowo przedszkole to samej buzia mi się śmieje chociaż sama nie wiem dlaczego .
Ostatnio to słowo jest takim magicznym słowem w naszym domu .
Irminka uwielbia dzieci lubi się bawić , chociaż jest w przedszkolu  4,5 godz. to  jest to czas wystarczający by ja zmęczyć . Bo przecież bycie przedszkolakiem i integrowanie się z dziećmi których się nie zna i bycie w przedszkolu bez mamy to nie taka łatwa sprawa .

Pierwszy dzień , się martwiłam jak to będzie , ale już od razu Irminka przebrała buty , zrobiła mi pa pa i pobiegła do dzieci .

Irminka bardzo chętnie zaczęła chodzić do przedszkola i tak zostało , że przedszkole wita z uśmiechem na jej drobnej buźce .  Cieszy mnie widok mojego uśmiechniętego przedszkolaka .
Chyba mam to na co długo czekałam , że moje dziecko nie będzie izolowane , chowane do kata tylko będzie miedzy dziećmi które tak bardzo lubi . 

To przedszkole to Jedna z lepszych rzeczy jakie nam się przytrafiła bo sama radość w sercu .




sobota, 6 września 2014

Łowicz Wałecki

Ostatni czas jest dla jest czasem dla nas pięknym wrażeń i czasem pięknych wiadomości . Nasze życie po raz kolejny przewraca się o 800 stopni .
Po Irmince i po mnie widać zmiany , ale to zmiany dobre .
Irmince poprawiło się serduszko , poszła do przedszkola i teraz z górki mam nadzieje , że taka dobra passa będzie z nami długo.