poniedziałek, 12 października 2009

Kolejny strach o życie

Rozpoczyna się kolejny dzień. Nie lubię takich dni jak ten. To jeden z tych gorszych ,kiedy poraz  kolejny zdrowie Irminki zostaje wystawione na próbę.  Tak było tego feralne dnia . Ten dzień był jak każdy inny  . Chciałam Irmince zmienić woreczek ,oczyścić jelitko ,ale nie przypuszczałam , że zobaczę pod woreczkiem krew, na początku przemyłam jelitko ,ale krew zaczynała sączyć wiec zadzwoniłam po mamę , żeby szybko przybiegła .  Mama nie wiedziała co się stało powiedziałam jej , że malutkiej krwawi z jelita .Pobiegłam szybko po tatę , żeby pojechał ze mną do szpitala . W tym czasie znajomy już stał na podwórku samochodem , żeby nas zawieść. Wszystko tak szybko się działo. Pojechaliśmy do naszego szpitala   na izbę przyjęć powiedziano nam , że tu się takimi rzeczami nie zajmują odesłano nas dalej .Pojechaliśmy do kolejnego  szpitala oddalonego o 30 km na Szpitalny Oddział ratunkowy . Bałam się jechać gdyż nie wiedziałam czy krew mocno sączy a malutka miała naklejony woreczek tak wiec krew mogła się gromadzić w woreczku . Poszliśmy do gabinetu lekarza do ,którego nas skierowano , lekarz chirurg zasugerował , ze takimi przypadkami się nie zajmują i że trzeba pojechać do lekarza prowadzącego . Złość we mnie wstąpiła ogromna ponieważ szpital w , którym była operowana mieści się 147 km od nas .Szukając pierwszej pomocy dla dziecka byliśmy zbywani przez lekarzy .Przecież chodziło o noworodka , któremu leciała krew z jelita , mogło dojść do zagrożenia życia. Cieszę się , ze tego dnia był ze  mną mój tata , który powiedział stanowczo w nerwach , że szukamy pierwszej pomocy . Nikt raczej nie zdecydowałby się wieść dziecka z krwawiącym jelitem ponad 140 km. Lekarz po prostu nie zastanowił się nad tym co powiedział . Postanowił obejrzeć krwawiące miejsce , a ja zdenerwowana trzymałam malutka za rączkę i próbowałam ja uspokoić bo bardzo płakała. Po odklejeniu woreczka usłyszałam fuuuu . Kiedy lekarz odkleił woreczek była sącząca się krew . Moją mała kruszynka całe jelitko miała we krwi . Lekarz obejrzał uważnie Irminki stomię i okazało się , że skórka koło jelita się zadarła i z tąd ten wyciek krwi . Kamień ogromny kamień spadł mi z serca , że krew nie wydobywa się bezpośrednio z jelita . Bałam się , ze może dojść do zakażenia lub do kolejnej operacji . Jeszcze tego samego dnia wróciliśmy do domu .Zakładałam opatrunki by rana mogła się zagoić . Następnego dnia postanowiłam poinformować Irminki lekarza prowadzącego
o zdarzeniu . W leczeniu tak małego dziecka każda najmniejsza drobnostka jest bardzo ważna . Stwierdziłam ,ze lekarz prowadzący powinien wiedzieć co się stało . Lekarz z przestraszonym głosem zapytał czy cos szyli ?? Uspokoiłam go mówiąc , że ma tylko opatrunek z maścią . Po wygojeniu ranki mogliśmy wrócić do zakładania spowrotem woreczków. Każdy dzień był podobny  do siebie , ale każdego dnia moja córeczka była narażona na cierpienie bo nigdy nie wiedziałam czy danego dnia się cos nie wydarzy .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz