poniedziałek, 23 listopada 2009

Starszy braciszek

Każdego dnia tłumaczyłam braciszkowi Irminki , ze jego siostrzyczka jest bardzo chora . Byłam dumna , ze szybko przywykł do nowej sytuacji w domu . Bardzo chętnie braciszek pomagał przy zmianie woreczków u jego siostry  . Pomagał przy zmianie woreczków u Irminki , podawał gazik i płyny trzymał nóżki malutkiej , kiedy ja zmieniałam woreczki . Igor bardzo od początku zaangażował się przy pomocy jego siostrze . Kiedy patrzyłam na maluchy wiedziała, , że bardzo się polubili . Ja z radością podziwiałam Igorka kiedy siedział przy łóżeczku i ostrożnie żeby siostry nie uderzyć grzechotał jej grzechotka .Uwielbiałam patrzeć na mojej dzieciaczki i widzieć uśmiech na ich buziach .

W obręczy wydarzeń jakie się działy w ostatnim czasie postanowiłam , wyciągnąć z tego wydarzenia pozytywy . Cała sytuacją pokazała mi , kto jest dla mnie najważniejszy , że życie nie zawsze pisze takie historie jak byśmy tego chcieli .W końcu dopuściłam do świadomości , że mam chore dziecko ,które kocham nad życie .

Wieczorami nie mogłam zasnąć gnębiona przez myśli , które nie chciały ulec gdzieś tam  daleko , których nie mogłam odgonić . Wiedziałam , że problem jest i nie skończy się po kilku godzinach jak film , nie uleci jak para . Wiedziałam , ze jest problem i już zawsze będzie wady ,które ma moje dziecko , które nikomu niczego nie zrobiło . Całe ,życie przed nią , sporo czasu  spędzimy w szpitalach walcząc o zdrowie Irminki .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz