Jadąc z Irminka na echo serduszka zastanawiałam się co słychać w tym małym naszym serduszku .
Wada serca , która posiada Irminka jest wrodzoną, siniczna wadą serca. Zaburzenia krążenia powstają w następstwie złożonych nieprawidłowości anatomicznych. Tetralogia Falotta stanowi około 3-5% wszystkich wrodzonych wad serca i jest najczęstszą siniczną wadą serca w okresie po niemowlęcym.
Będąc z Irminką na badaniu ciągle żyłam nadzieja , że może coś się zmieni .
Żyłam ciągle nadzieją , że Irminki serduszko nie będzie musiało przechodzić kolejnej strasznej dla jej organizmu operacji .
Czekałam w napięciu próbując uspokoić płacząca córeczkę , która nie lubi tego badania .
Nasza wada niestety postępowała , za żadne skarby nie chciała się cofnąć i znów zaczęła gasnąć nadzieja na zdrowie córeczki .
Po raz kolejny zawitał smutek na mojej twarzy , ale nie na długo . Irminka tak słodko uśmiechała się do nas , że nie można było się smucić . Wróciliśmy do domu , myślami uciekałam daleko . Próbowałam wyobrazić sobie jak by było gdyby Irminka była zdrowa , nie musiałaby przechodzić tych wszystkich skomplikowanych badań i operacji .Irminka przyjmowała leki od serca a ja starałam się czekać co los dalej przyniesie . W między czasie nadal próbowałam się oswoić z tym wszystkim.
Bywał czas , że chciałam się poddać ciężko było znieść mi cierpienie dziecka , które kochałam nad życie , ale w środku mi coś mówiło walcz.
Całe nasze życie jest podporządkowane Irmince tej wspaniałej dziewczynce , która jest nad wyraz dzielna . Nigdy w życiu bym nie spodziewała się , że spadnie na mnie choroba dziecka , jednak to nie jest zwykłe przeziębienie , które po kilku dniach przechodzi . To walka o lepszą przyszłość Irminki o jej zdrowie oraz życie .
,,Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne.''
piątek, 23 kwietnia 2010
poniedziałek, 19 kwietnia 2010
Do domu w koncu
Dzisiaj babcia postanowiła popilnować Irminka a ja mogłam pójść na miasto . Kiedy wróciłam okazało się , że możemy iść do domu byłam przeszczęśliwa . Kiedy dostaliśmy wypis zadzwoniłam po znajomego żeby nas zawiózł do domu . Odetchnęłam z wilka ulga , że w końcu pojedziemy do domu , że z nowy wszyscy będziemy znowu razem . Kiedy wróciłam do domu od razu odżyłam bo mała miała się dużo lepiej . Pojechałam do miasta , żebym mogła nadrobić zakupy potrzebne dl Irminki . Zapas pieluszek , chusteczek i dwa kremy już się skończyły wiec trzeba było wybrać się na większe zakupy . Do tego jeszcze zakupiłam słoiczki z marchewka , którymi ostatnio się Irminka żywiła i soki dla dzieci również marchewkowe miała nadzieje , że wirus do nas już nie powróci . Ale za kilka dni mieliśmy kolejną wizytę w szpitalu ponieważ szykowało się kolejne echo serduszka . Długo wolnością się nie nacieszymy . Wiec obładowana wróciłam do domu po rozpakowaniu i wykapaniu maluchów zasnęłam jak niemowlak . przyłożyłam głowę do poduszki i pozwoliłam oddać się w otchłań snu . Zmęczenie zmogło mnie po tych kilku dniach byłam fizycznie wykończona . Najważniejsze było to że z Irminka już lepiej i mogłam w nocy spokojnie spać .
sobota, 17 kwietnia 2010
A czas sie ciagnie nieublagalnie
Witam!
Dzisiaj nadaję do Was moi drodzy ja .
Zycie od początku nas nie rozpieszcza ,ale głęboko wierzymy w to , że życie wyprowadzi nas na proste tory i nie będziemy musieli iść po tych krętych drogach jak los nam zgotował. Irminka nadal przebywała na oddziale pediatrycznym ale tym razem mamy złe wiadomości . Irminka złapała rota wirusa a nazajutrz mieliśmy wyjść do domu . Zrobiono Irmince badania wynik w kierunku rota wirusa wyszedł dodatni . Nie nadążałam zmieniać woreczków , które się ciągłe odklejały na szczęście udało mi się zgromadzić zapas woreczków na takie właśnie sytuacje . Zostaliśmy przeniesieni na izolatkę, Irminka miała podawane leki i szpitalna marchwiankę na zahamowanie rozwolnienia . Woreczki nadal się odklejały mimo , ze jelito było suche , zrobiłam się bezsilna ze złości w zapasie mieliśmy ok 50 woreczków . Tego dnia poszło 15 woreczków leciało z Irminki jak z kranu , biedne dziecko nie wiedziało co się z nią dzieje .
Modliłam się , żeby w końcu mojemu dziecku przeszło to straszne rozwolnienie , które w cały czas przeszkadzało funkcjonować . Chyba nasze prośby zostały wysłuchane na drugi dzień zauważyliśmy poprawę , kupa stała się gęstsza i już nie była wodnista . Byłam zadowolona , nada dostawaliśmy leki , które miały przynieść pożądany efekt czyli poprawę na tyle , że będzie mogła Irminka opuścić szpital . Tego właśnie dnia do naszej izolatki trafiła pewna pani z dzieckiem . Mama miała na imię Edyta , jej synek również trafił do szpitala z podejrzenie rota wirusa. Mama dzielnie pocieszała swoja pociechę , która bardzo płakała . Na izolatce na szczęście nie musiałam być sama , bo w przeciwnym wypadku jeszcze kilka dni a bym chyba zaczęła rozmawiać ze ściana .Na drugi dzień okazało się , że chłopczyk nie ma rota wirusa i był to fałszywy alarm , wiec mogli wyjść do domu . Zostałam sama z Irminka na izolatce. Kiedy Irminka spała ja rozwiązywałam wykreslanki , które kupiłam w szpitalnym kiosku
Dzisiaj nadaję do Was moi drodzy ja .
Zycie od początku nas nie rozpieszcza ,ale głęboko wierzymy w to , że życie wyprowadzi nas na proste tory i nie będziemy musieli iść po tych krętych drogach jak los nam zgotował. Irminka nadal przebywała na oddziale pediatrycznym ale tym razem mamy złe wiadomości . Irminka złapała rota wirusa a nazajutrz mieliśmy wyjść do domu . Zrobiono Irmince badania wynik w kierunku rota wirusa wyszedł dodatni . Nie nadążałam zmieniać woreczków , które się ciągłe odklejały na szczęście udało mi się zgromadzić zapas woreczków na takie właśnie sytuacje . Zostaliśmy przeniesieni na izolatkę, Irminka miała podawane leki i szpitalna marchwiankę na zahamowanie rozwolnienia . Woreczki nadal się odklejały mimo , ze jelito było suche , zrobiłam się bezsilna ze złości w zapasie mieliśmy ok 50 woreczków . Tego dnia poszło 15 woreczków leciało z Irminki jak z kranu , biedne dziecko nie wiedziało co się z nią dzieje .
Modliłam się , żeby w końcu mojemu dziecku przeszło to straszne rozwolnienie , które w cały czas przeszkadzało funkcjonować . Chyba nasze prośby zostały wysłuchane na drugi dzień zauważyliśmy poprawę , kupa stała się gęstsza i już nie była wodnista . Byłam zadowolona , nada dostawaliśmy leki , które miały przynieść pożądany efekt czyli poprawę na tyle , że będzie mogła Irminka opuścić szpital . Tego właśnie dnia do naszej izolatki trafiła pewna pani z dzieckiem . Mama miała na imię Edyta , jej synek również trafił do szpitala z podejrzenie rota wirusa. Mama dzielnie pocieszała swoja pociechę , która bardzo płakała . Na izolatce na szczęście nie musiałam być sama , bo w przeciwnym wypadku jeszcze kilka dni a bym chyba zaczęła rozmawiać ze ściana .Na drugi dzień okazało się , że chłopczyk nie ma rota wirusa i był to fałszywy alarm , wiec mogli wyjść do domu . Zostałam sama z Irminka na izolatce. Kiedy Irminka spała ja rozwiązywałam wykreslanki , które kupiłam w szpitalnym kiosku
sobota, 10 kwietnia 2010
Zamarłam Katastrofa
Nie spodziewałam się ,że tego dnia usłyszymy takie straszne wiadomości. spacerowałam po szpitalnym korytarzu z Irminka na racach , kiedy poszłyśmy na świetlice w telewizji usłyszałam o katastrofie w Smoleńsku w , której zginął Prezydent z jego żona . Usiadłam nie wierzyłam patrzałam się na telewizor jak zaczarowana . mój wzrok kierował się ku wiadomością z telewizji . Na każdym kanale trąbili o Katastrofie.
Było to wydarzenie bez precedensu, by urzędujący prezydent zginął w katastrofie samolotu, który wydawać by się mogło, powinien być podwójnie chroniony i bezpieczny. Prezydent Lech Kaczyński leciał na obchody siedemdziesiątej rocznicy zbrodni katyńskiej do miasta Smoleńsk w Rosji. Wypadek był wielkim szokiem, w związku z tym nie dziwi, że wokół tego wydarzenia, podobnie jak wokół innych wielkich katastrof powstało wiele teorii spiskowych. Niektóre teorie głosiły, że mgła panująca wówczas nad lotniskiem została sztucznie wywołana. Inne teorie mówiły o wybuchu na pokładzie samolotu. Obie głosiły więc, iż był to nie wypadek, a zamach. Zamach ten skierowany miał być w prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który podróżował tym samolotem. Nie ma jednak żadnych dowodów, które potwierdzałyby taką wersję wydarzeń. Przeciwnie, wszystkie dostępne dowody wskazują jednoznacznie, iż był to nieszczęśliwy wypadek. Piloci popełnili poważny błąd próbując lądować w bardzo gęstej mgle. Błąd ten pociągnął za sobą kolejny błąd – niewłaściwe odczytanie wysokościomierza. W wyniku tego piloci skierowali samolot wprost na wysokie drzewa.
Zginęli wszyscy znajdujący się na pokładzie, czyli 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński. Katastrofa ta ukazała wiele błędów w szkoleniu polskich pilotów, ale i wiele zaniedbań po stornie rosyjskich kontrolerów lotów oraz wyjawiła jak przestarzałym sprzętem do naprowadzania samolotów dysponują Rosjanie.
Było to wydarzenie bez precedensu, by urzędujący prezydent zginął w katastrofie samolotu, który wydawać by się mogło, powinien być podwójnie chroniony i bezpieczny. Prezydent Lech Kaczyński leciał na obchody siedemdziesiątej rocznicy zbrodni katyńskiej do miasta Smoleńsk w Rosji. Wypadek był wielkim szokiem, w związku z tym nie dziwi, że wokół tego wydarzenia, podobnie jak wokół innych wielkich katastrof powstało wiele teorii spiskowych. Niektóre teorie głosiły, że mgła panująca wówczas nad lotniskiem została sztucznie wywołana. Inne teorie mówiły o wybuchu na pokładzie samolotu. Obie głosiły więc, iż był to nie wypadek, a zamach. Zamach ten skierowany miał być w prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który podróżował tym samolotem. Nie ma jednak żadnych dowodów, które potwierdzałyby taką wersję wydarzeń. Przeciwnie, wszystkie dostępne dowody wskazują jednoznacznie, iż był to nieszczęśliwy wypadek. Piloci popełnili poważny błąd próbując lądować w bardzo gęstej mgle. Błąd ten pociągnął za sobą kolejny błąd – niewłaściwe odczytanie wysokościomierza. W wyniku tego piloci skierowali samolot wprost na wysokie drzewa.
Zginęli wszyscy znajdujący się na pokładzie, czyli 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński. Katastrofa ta ukazała wiele błędów w szkoleniu polskich pilotów, ale i wiele zaniedbań po stornie rosyjskich kontrolerów lotów oraz wyjawiła jak przestarzałym sprzętem do naprowadzania samolotów dysponują Rosjanie.
wtorek, 6 kwietnia 2010
Zapalenie Oskrzeli
Irminka się rozchorowała ,spory kaszel , wysoka temperatura leki przeciwgorączkowe nie pomagają ,katarek jak z kranu .Pojechałam do lekarza żeby zobaczył co dolega Irmince . Pani doktor osłuchała Irminka bardzo konkretnie i okazało się , ze Irminka ma zapalenie oskrzeli . Wypisano kierowanie do szpitala , po czym udałam się z córeczka prosto na oddział . Irminka została na oddziale z paniami pielęgniarkami po czym ja pojechałam ja do domku spakować . Kiedy dojechałam do domu pakowałam wszystko co miałam po ręką wraz z woreczkami córeczki stomilijnymi . Pakowałam się bardzo szybko a z drugiej strony nie mogłam niczego zapomnieć , dlatego po spakowaniu córki sprawdziłam jeszcze raz dokładnie czy wszystko ze sobą zabrałam . Pojechałam do córeczki . Kiedy weszłam na oddział rozglądałam się po oddziale , poszłam prosto do pan pielęgniarek , żeby zorientować się gdzie jest moja kruszynka . Wchodząc do dyżurki zobaczyłam Irminkę już z werflonikiem w rączce spała sobie na sofie pielęgniarek a obok niej siedziała pielęgniarka i jej pilnowała . Usłyszałam od pielęgniarki , że moja córeczka jest bardzo grzeczna położyły ja przykryły i ona sobie grzecznie spała . Uśmiechnęłam się do pielęgniarki odpowiadając , że czekała aż mama przyjedzie do niej . Pokazano nam naszą salę .
Irminka od urodzenia zadziwiała nas swoja odwaga i w głębi serca wierzyłam mocno , ze kiedyś malutka wyzdrowieje . Nasze życie było ciągła walka o lepsze jutro . Starałam w sobie znaleźć siłę , która pomoże nam to wszystko przetrwać . Irminka miała mieć za kilka dni zabieg zamknięcia stomii jelitowej , ale musieliśmy zabieg przełożyć ponieważ Irminka miała zapalenie oskrzeli . Poinformowałam w miedzy czasie naszego chirurga o fakcie , że Irminka ma zapalenie oskrzeli . Po wykonani zdjęcia zapalenie oskrzeli się potwierdziło .
Irminka od urodzenia zadziwiała nas swoja odwaga i w głębi serca wierzyłam mocno , ze kiedyś malutka wyzdrowieje . Nasze życie było ciągła walka o lepsze jutro . Starałam w sobie znaleźć siłę , która pomoże nam to wszystko przetrwać . Irminka miała mieć za kilka dni zabieg zamknięcia stomii jelitowej , ale musieliśmy zabieg przełożyć ponieważ Irminka miała zapalenie oskrzeli . Poinformowałam w miedzy czasie naszego chirurga o fakcie , że Irminka ma zapalenie oskrzeli . Po wykonani zdjęcia zapalenie oskrzeli się potwierdziło .
Subskrybuj:
Posty (Atom)