Witam!
Dzisiaj nadaję do Was moi drodzy ja .
Zycie od początku nas nie rozpieszcza ,ale głęboko wierzymy w to , że życie wyprowadzi nas na proste tory i nie będziemy musieli iść po tych krętych drogach jak los nam zgotował. Irminka nadal przebywała na oddziale pediatrycznym ale tym razem mamy złe wiadomości . Irminka złapała rota wirusa a nazajutrz mieliśmy wyjść do domu . Zrobiono Irmince badania wynik w kierunku rota wirusa wyszedł dodatni . Nie nadążałam zmieniać woreczków , które się ciągłe odklejały na szczęście udało mi się zgromadzić zapas woreczków na takie właśnie sytuacje . Zostaliśmy przeniesieni na izolatkę, Irminka miała podawane leki i szpitalna marchwiankę na zahamowanie rozwolnienia . Woreczki nadal się odklejały mimo , ze jelito było suche , zrobiłam się bezsilna ze złości w zapasie mieliśmy ok 50 woreczków . Tego dnia poszło 15 woreczków leciało z Irminki jak z kranu , biedne dziecko nie wiedziało co się z nią dzieje .
Modliłam się , żeby w końcu mojemu dziecku przeszło to straszne rozwolnienie , które w cały czas przeszkadzało funkcjonować . Chyba nasze prośby zostały wysłuchane na drugi dzień zauważyliśmy poprawę , kupa stała się gęstsza i już nie była wodnista . Byłam zadowolona , nada dostawaliśmy leki , które miały przynieść pożądany efekt czyli poprawę na tyle , że będzie mogła Irminka opuścić szpital . Tego właśnie dnia do naszej izolatki trafiła pewna pani z dzieckiem . Mama miała na imię Edyta , jej synek również trafił do szpitala z podejrzenie rota wirusa. Mama dzielnie pocieszała swoja pociechę , która bardzo płakała . Na izolatce na szczęście nie musiałam być sama , bo w przeciwnym wypadku jeszcze kilka dni a bym chyba zaczęła rozmawiać ze ściana .Na drugi dzień okazało się , że chłopczyk nie ma rota wirusa i był to fałszywy alarm , wiec mogli wyjść do domu . Zostałam sama z Irminka na izolatce. Kiedy Irminka spała ja rozwiązywałam wykreslanki , które kupiłam w szpitalnym kiosku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz