Kiedy wszystko zaczyna się układać po naszej myśli , kiedy już wydaje mi się , ze wszystko już idzie tak jak być powinno a życie, nasze wraca na właściwe tory to zawsze musi wkraczać z wymiotami , z gorączka , osłabieniem organizmu i krwawieniem z nosa ten fatum co wraca do nas co jakiś czas to ta wstrętna infekcja , wirus , który nie daje za wygrana i schowany w Irminki organizmie wypływa co jakiś czas na powierzchnie jak statek .
Gdyby dało rade ten statek , zatopić żeby więcej nie wypłynął , może w końcu wirusy by dały Irmince spokój .
Tak się nam zaczął czwartek popołudniowe wymioty , z nagłą gorączka , blada buzia i smutne oczy .
Potem brak apetytu , który nie pozwalał Irmince zjeść jej ulubionej zupy pomidorowej , z makaronem .
Na szczęście obyło się bez rozwolnienia , bo tego wszystkiego i tak było za dużo .
Irminki osłabiony organizm dał o sobie znać w niedziele krwawieniami z nosa .
Kiedy odwróciłam głowę na moment , potem katem oka zerkałam na córkę zobaczyłam jej zakrwawiona buzie , krew była rozmazana po całej buzi , natychmiast , wytarłam krew i postanowiłam obserwować .
Niestety trzymanie Irminki głowy do góry były nadaremne , gdyż młoda była tak zbuntowana , że nie dała sobie utrzymać głowy.
A krew leciała dalej , Irminka bardzo marudna grandziła w domu wiec jedynym sposobem , żeby się choć trochę wyciszyła był spacer i duża dawka świeżego, chłodnego powietrza .
Ale niestety i to zdało się na marne bo i na spacerze choć troszkę spokojniejsza dalej był wyciek z nosa tej paskudnej krwi .
Na szczęście , kiedy doszliśmy spowrotem do domu , krew przestała wylatywać .
Irminka doszła do siebie więc w poniedziałek , mogła już wrócić do przedszkola .
Zachęcamy również do przekazania dla Irminki 1% podatku tak nie wiele a dla nas tak dużo , dziękujemy również za czytanie naszego bloga .
Gdyby dało rade ten statek , zatopić żeby więcej nie wypłynął , może w końcu wirusy by dały Irmince spokój .
Tak się nam zaczął czwartek popołudniowe wymioty , z nagłą gorączka , blada buzia i smutne oczy .
Potem brak apetytu , który nie pozwalał Irmince zjeść jej ulubionej zupy pomidorowej , z makaronem .
Na szczęście obyło się bez rozwolnienia , bo tego wszystkiego i tak było za dużo .
Irminki osłabiony organizm dał o sobie znać w niedziele krwawieniami z nosa .
Kiedy odwróciłam głowę na moment , potem katem oka zerkałam na córkę zobaczyłam jej zakrwawiona buzie , krew była rozmazana po całej buzi , natychmiast , wytarłam krew i postanowiłam obserwować .
Niestety trzymanie Irminki głowy do góry były nadaremne , gdyż młoda była tak zbuntowana , że nie dała sobie utrzymać głowy.
A krew leciała dalej , Irminka bardzo marudna grandziła w domu wiec jedynym sposobem , żeby się choć trochę wyciszyła był spacer i duża dawka świeżego, chłodnego powietrza .
Ale niestety i to zdało się na marne bo i na spacerze choć troszkę spokojniejsza dalej był wyciek z nosa tej paskudnej krwi .
Na szczęście , kiedy doszliśmy spowrotem do domu , krew przestała wylatywać .
Irminka doszła do siebie więc w poniedziałek , mogła już wrócić do przedszkola .
Zachęcamy również do przekazania dla Irminki 1% podatku tak nie wiele a dla nas tak dużo , dziękujemy również za czytanie naszego bloga .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz