sobota, 12 marca 2016

Bez lukru

Ostatnio poranki dla nas to bardziej  zmartwychwstanie , tak krótko mogę opisać ostatnie poranki . Nie jest lekko kiedy dziecko wstaje o 3:30 w nocy i robi sobie poranki . Umysł mówi wstać a ciało wywleka się z łóżka niczym lejąca się woda .
Codzienne poranki dokładnie to samo . Moje dziecko ma w sobie tak wielkie pokłady energii .
Czasem zastanawiam się skąd tyle w niej energii .
Dopadło nas choróbsko .
W czwartek Irminka dostała antybiotyk ah to nieszczęsne uszy .
Ropna wydzielina wydobywająca się  z uszów , poranna pobudka z płaczem wręcz z krzykiem .

Antybiotyk na szczęście zaczął działać dosyć szybko . Dzisiaj nie wydobywa się już ropna wydzielina . Mam nadzieje , ze jak wyleczymy uszy Irminka zacznie sypiać dłużej.
Mnie chwyciło przeziębienie , wiec w  parę dni w domu  może uda i mi się wykurować .
Nieszczęsny dokuczliwy kaszel i ten przeszywający bol głowy.

Czasem od rana brakuje siły na cokolwiek na wyjście z łózka  , na zrobienie śniadanie , na olejny dzień , a już się cieszyłam , że choróbska nas ominą .
Niebawem kolejny pobyt w szpitalu  i podaż immunoglobulin wiec musimy szybko  wykurować .

Ostatnio wszystko składamy jak niepoukładane klocki . Doszukujemy się kolejnych elementów , które mogły by pasować do układanki .

Żyjemy w pułapce codzienności , brak odporności daje ciągle o sobie znaki , co chwile cos .
Mam tylko nadzieje , że wraz z nadejściem wiosny będzie tylko lepiej .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz