Zabrano córeczkę na blog operacyjny , nawet nie zdążyłam się z nią pożegnać . Zabrano ja na blok , żebym nie widziała tak wytłumaczył mi lekarz . W tym czasie próbowałam poinformować ojca Irminki ,że jest operowana , stwierdził ,że rozsiewam panikę i nie przyjedzie , życie naszego dziecka stało mu się zupełnie obojętne tak jak by w ogóle nie istniała dla niego . . Wiedziałam, że już kogoś ma. Zastanawiałam się, dlaczego my????, dlaczego to nas spotkało????. Od tamtej chwili się z nami nie skontaktował. Jedno mnie cieszyło, że mam wsparcie w rodzinie, że nie jestem sama. Chodziłam bezsilna po szpitalnym korytarzu , próbując pozbierać myśli i zastanowić się co będzie dalej . Nie wiedziałam jak będzie wyglądało życie mojej córeczki . Miałam w głowie jedna wielką pustkę znak zapytania jedna wielka niewiadoma .Przed oczami miałam strach ,który siedział we mnie i nie chciał opuścić mojego drżącego ciała .Chciałam wykrzyczeć całemu światu , jak jest mi żle, jak bardzo moje dziecko cierpi ,ale byłam tam sama zupełnie sama. koło mnie chodziły pielęgniarki z sali do sali i prze odział przechodzili lekarze .Nie wiedziałam kogo zapytać czy wiadomo coś w sprawie operacji.
Operacja dobiegła końca -Widziałam córeczki główkę tylko prze chwilę , jak przejeżdżała przez szpitalny korytarz .Irminka została przewieziona na sale pooperacyjna ,gdzie znowu nie mogłam z nią być . Postanowiłam porozmawiać z lekarzem ,przedstawiono mi lekarza ,który operował i powiedział , że operacja udała się bez komplikacji . Była to jedna z najlepszych wiadomości w ostatnim czasie .Wróciłam tego dnia do domu , żeby chociaż na chwilę się do kogoś przytulić .Powrót do domu był smutny dlatego , że w szpitali była moja córeczka a w domku czekał synek ,którego nie mogłam wypuścić z rak . Na drugi dzień wróciłam spowrotem do szpitala , już troszkę bardziej spokojna .Kiedy weszłam do mojej córeczki i ja zobaczyłam uśmiech pojawił się na mojej buzi , tak słodko spała a ja mogłam mieć ją znowu przy sobie . Wpatrywałam się jak śpi , miała ciągle ściśnięte piąstki jak by ją cos bolało . Choroba Irminki nie pozwalała na dalsze karmienie piersią .Lekarz powiedział , że skoro jest na mleku modyfikowanym to chciałby żeby tak było, ale po powrocie do domu mogę spróbować ja karmić . Na oddziale moje mleko wylewałam z łezka w oku do zlewu .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz