piątek, 23 kwietnia 2010

Badanie echo serca

Jadąc  z Irminka na echo serduszka zastanawiałam się co słychać w tym małym naszym serduszku .
Wada serca , która posiada Irminka  jest wrodzoną, siniczna wadą serca. Zaburzenia krążenia powstają w następstwie złożonych nieprawidłowości anatomicznych. Tetralogia Falotta stanowi około 3-5% wszystkich wrodzonych wad serca i jest najczęstszą siniczną wadą serca w okresie po niemowlęcym.
  Będąc z Irminką na badaniu ciągle żyłam nadzieja , że może coś się zmieni .
Żyłam ciągle nadzieją , że Irminki serduszko nie będzie musiało przechodzić kolejnej strasznej dla jej organizmu operacji .
Czekałam w napięciu próbując uspokoić płacząca córeczkę , która nie lubi tego badania .
Nasza wada niestety postępowała , za żadne skarby nie chciała się cofnąć i znów zaczęła gasnąć nadzieja na zdrowie córeczki .
Po raz kolejny zawitał smutek na mojej twarzy , ale nie na długo . Irminka tak słodko uśmiechała się do nas , że nie można było się smucić . Wróciliśmy do domu  , myślami uciekałam daleko . Próbowałam wyobrazić sobie jak by było gdyby Irminka była zdrowa , nie musiałaby przechodzić tych wszystkich skomplikowanych badań i operacji .Irminka przyjmowała leki od serca a ja starałam się czekać co los dalej przyniesie . W między czasie nadal próbowałam się oswoić z   tym wszystkim.
Bywał czas , że chciałam się poddać ciężko było znieść mi cierpienie dziecka , które kochałam nad życie  , ale w środku mi coś mówiło walcz.
Całe nasze życie jest podporządkowane Irmince tej wspaniałej dziewczynce , która jest nad wyraz dzielna . Nigdy w życiu bym nie spodziewała się , że spadnie na mnie choroba dziecka , jednak to nie jest zwykłe przeziębienie , które po kilku dniach przechodzi . To walka o lepszą  przyszłość Irminki o jej zdrowie oraz życie .

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Do domu w koncu

Dzisiaj babcia postanowiła popilnować Irminka a ja mogłam pójść  na miasto . Kiedy wróciłam okazało się , że możemy iść do domu byłam przeszczęśliwa . Kiedy dostaliśmy wypis zadzwoniłam po znajomego  żeby nas zawiózł do domu . Odetchnęłam z wilka ulga , że w końcu pojedziemy do domu , że z nowy wszyscy będziemy znowu razem . Kiedy wróciłam do domu od razu odżyłam bo mała miała się dużo lepiej . Pojechałam do miasta , żebym mogła nadrobić zakupy potrzebne dl Irminki . Zapas pieluszek , chusteczek i dwa kremy już się skończyły wiec trzeba było wybrać się na większe zakupy .  Do tego jeszcze zakupiłam słoiczki z marchewka , którymi ostatnio się Irminka żywiła i soki dla dzieci również marchewkowe miała nadzieje , że wirus do nas już nie powróci .  Ale za kilka dni mieliśmy kolejną wizytę w szpitalu ponieważ szykowało się kolejne echo serduszka . Długo wolnością się nie nacieszymy .  Wiec obładowana wróciłam do domu po rozpakowaniu i wykapaniu maluchów zasnęłam jak niemowlak . przyłożyłam głowę do poduszki i  pozwoliłam oddać się w otchłań  snu . Zmęczenie zmogło mnie po tych kilku dniach byłam fizycznie wykończona . Najważniejsze było to  że z Irminka już lepiej i mogłam w nocy spokojnie spać .

sobota, 17 kwietnia 2010

A czas sie ciagnie nieublagalnie

Witam!
Dzisiaj nadaję do Was moi drodzy ja .
Zycie od początku nas nie rozpieszcza ,ale głęboko wierzymy w to , że życie wyprowadzi nas na proste tory i nie będziemy musieli iść po tych krętych drogach jak los nam zgotował.  Irminka nadal przebywała na oddziale pediatrycznym ale tym razem mamy złe wiadomości . Irminka złapała rota wirusa a nazajutrz mieliśmy wyjść do domu . Zrobiono Irmince badania wynik w kierunku rota wirusa wyszedł dodatni . Nie nadążałam zmieniać woreczków   , które się ciągłe odklejały na szczęście udało mi się zgromadzić zapas woreczków na takie właśnie sytuacje . Zostaliśmy przeniesieni na izolatkę, Irminka miała podawane leki i szpitalna marchwiankę na zahamowanie rozwolnienia  . Woreczki nadal się odklejały mimo , ze jelito było suche , zrobiłam się bezsilna ze złości w zapasie mieliśmy ok 50 woreczków   . Tego dnia poszło 15 woreczków  leciało z Irminki jak z kranu , biedne dziecko nie wiedziało co się z nią dzieje .

Modliłam się , żeby w końcu mojemu dziecku przeszło to straszne rozwolnienie , które w cały czas przeszkadzało funkcjonować . Chyba nasze prośby zostały wysłuchane na drugi dzień zauważyliśmy poprawę , kupa stała się gęstsza i już nie była wodnista . Byłam zadowolona , nada dostawaliśmy leki , które miały przynieść pożądany efekt czyli poprawę na tyle , że będzie mogła Irminka opuścić szpital . Tego właśnie dnia do naszej izolatki trafiła pewna pani z dzieckiem . Mama miała na imię Edyta   , jej synek również trafił do szpitala z podejrzenie rota wirusa. Mama dzielnie pocieszała swoja pociechę , która bardzo płakała . Na izolatce na szczęście nie musiałam być sama , bo w przeciwnym wypadku jeszcze kilka dni a bym chyba zaczęła rozmawiać ze ściana .Na drugi dzień okazało się , że chłopczyk nie ma rota wirusa i był to fałszywy alarm , wiec mogli wyjść do domu . Zostałam sama z Irminka na izolatce. Kiedy Irminka spała ja rozwiązywałam wykreslanki , które kupiłam w szpitalnym kiosku

sobota, 10 kwietnia 2010

Zamarłam Katastrofa

Nie spodziewałam się ,że tego dnia usłyszymy takie straszne wiadomości. spacerowałam po szpitalnym korytarzu z Irminka na racach , kiedy poszłyśmy na świetlice w telewizji usłyszałam o katastrofie w Smoleńsku w , której zginął Prezydent z jego żona . Usiadłam nie wierzyłam patrzałam się na telewizor jak zaczarowana . mój wzrok kierował się ku wiadomością z telewizji . Na każdym kanale trąbili o Katastrofie.

Było to wydarzenie bez precedensu, by urzędujący prezydent zginął w katastrofie samolotu, który wydawać by się mogło, powinien być podwójnie chroniony i bezpieczny. Prezydent Lech Kaczyński leciał na obchody siedemdziesiątej rocznicy zbrodni katyńskiej do miasta Smoleńsk w Rosji. Wypadek był wielkim szokiem, w związku z tym nie dziwi, że wokół tego wydarzenia, podobnie jak wokół innych wielkich katastrof powstało wiele teorii spiskowych. Niektóre teorie głosiły, że mgła panująca wówczas nad lotniskiem została sztucznie wywołana. Inne teorie mówiły o wybuchu na pokładzie samolotu. Obie głosiły więc, iż był to nie wypadek, a zamach. Zamach ten skierowany miał być w prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który podróżował tym samolotem. Nie ma jednak żadnych dowodów, które potwierdzałyby taką wersję wydarzeń. Przeciwnie, wszystkie dostępne dowody wskazują jednoznacznie, iż był to nieszczęśliwy wypadek. Piloci popełnili poważny błąd próbując lądować w bardzo gęstej mgle. Błąd ten pociągnął za sobą kolejny błąd – niewłaściwe odczytanie wysokościomierza. W wyniku tego piloci skierowali samolot wprost na wysokie drzewa.

 Zginęli wszyscy znajdujący się na pokładzie, czyli 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński. Katastrofa ta ukazała wiele błędów w szkoleniu polskich pilotów, ale i wiele zaniedbań po stornie rosyjskich kontrolerów lotów oraz wyjawiła jak przestarzałym sprzętem do naprowadzania samolotów dysponują Rosjanie.

wtorek, 6 kwietnia 2010

Zapalenie Oskrzeli

Irminka się rozchorowała ,spory kaszel , wysoka temperatura leki przeciwgorączkowe nie pomagają ,katarek jak z kranu .Pojechałam do lekarza żeby zobaczył co dolega Irmince . Pani doktor osłuchała Irminka bardzo konkretnie i okazało się , ze Irminka ma zapalenie oskrzeli . Wypisano kierowanie do szpitala , po czym udałam się z córeczka prosto na oddział . Irminka została na oddziale z paniami pielęgniarkami po czym ja pojechałam ja do domku spakować . Kiedy dojechałam do domu pakowałam wszystko co miałam po ręką wraz z woreczkami córeczki stomilijnymi . Pakowałam się bardzo szybko a z drugiej strony nie mogłam niczego zapomnieć , dlatego po spakowaniu córki sprawdziłam jeszcze raz dokładnie czy wszystko ze sobą zabrałam . Pojechałam do córeczki . Kiedy weszłam na oddział rozglądałam się po oddziale , poszłam prosto do pan pielęgniarek , żeby zorientować się gdzie jest moja kruszynka . Wchodząc do dyżurki zobaczyłam Irminkę już z werflonikiem w rączce spała sobie na sofie pielęgniarek a obok niej siedziała pielęgniarka i jej pilnowała . Usłyszałam od pielęgniarki , że moja córeczka jest bardzo grzeczna położyły ja przykryły i ona sobie grzecznie spała . Uśmiechnęłam się do pielęgniarki odpowiadając , że czekała aż mama przyjedzie do niej . Pokazano nam naszą salę .

Irminka od urodzenia zadziwiała nas swoja odwaga i w głębi serca wierzyłam mocno , ze kiedyś malutka wyzdrowieje . Nasze życie było ciągła walka o lepsze jutro . Starałam w sobie znaleźć siłę , która pomoże nam to wszystko przetrwać . Irminka miała mieć za kilka dni zabieg zamknięcia stomii jelitowej , ale musieliśmy zabieg przełożyć ponieważ Irminka miała zapalenie oskrzeli . Poinformowałam w miedzy czasie naszego chirurga o fakcie  , że Irminka ma zapalenie oskrzeli . Po wykonani zdjęcia zapalenie oskrzeli się potwierdziło .

czwartek, 25 marca 2010

Miłosć do dzieci

Irminka nam pomału rosła , śliczna dziewczynka o pięknych niebieskich oczkach , która zaczarowała życie naszej rodziny . Choroba dziecka zawsze jest trudna , ale z czasem człowiek dojrzewa do sytuacji jakie go spotykają . Irminka zafascynowała nas swoja odwaga w takim malutkim ciele tyle miłości i siły do pokonania trudności .

czasami wszystko staje się takie proste i idealne . Grunt do dobrze rozłożony czas , choćby mimo wielu obowiązków , zawsze znajdzie się czas na krótki spacer , wsłuchać się w ćwierkanie ptaków , za chmur przebijają się promyki słońca .  Spacery były codziennie w miarę stanu pogody ,ale wiosna postawiła mnie również na nogi .

                                              Bo to uśmiech dziecka jest prawdziwym cudem jaki dany jest człowiekowi doświadczyć...

Gdy zalśni w oczach coś,
gdy smutek serce ogarnie,
Ona Ci rękę poda swą,
do serca przyciśnie dłoń.
W trudnych chwilach ostoją Twą będzie,
w radościach słońcem na pochmurnym niebie.
Gwiazdy z chmur Ci da,
by tylko Twój uśmiech zobaczyć,
najsłodszy,
najwspanialszy...
Bo ona Cię kocha całym sercem.
Na świecie piękniejszej miłości nie ma...
Bo jest to taka miłość co ją żaden człowiek zniszczyć nie jest w stanie...
-to miłość do własnego dziecka!

poniedziałek, 15 marca 2010

Codziennie

Czasami przychodził czas , kiedy zmęczenie dawało o sobie znaki , ale wystarczyło spojrzeć na Irminkę a zmęczenie przechodziło samo . I tak mijały doby i dni a ja myślałam jak dalej to wszystko ułożyć , skleić w jedna całość. Irminka budząc się rano witała nas uśmiechem i od razu było wiadomo , że trzeba ja przytulić . Braciszek   biegał koło swojej siostry , całował ją i tulił a ja nie mogła się napatrzyć jak między dziećmi może być taka  miłość . Igorek próbował robić noski , noski ze swoja mała siostrzyczka . Uczucie jakim darzyły  się dzieci była czymś wyjątkowym . Koło Irminki miałam masę pracy , kąpiele  , karmienie , hegarowanie , przebieranie i zmiana woreczków stomilijnych i w tym wszystkim , starałam się znaleźć  czas dla synka , który mimo , że był mały to bardzo mądrze zrozumiał , ze jego siostra jest bardzo chora  i pomagał przy codziennych czynnościach wykonywanych przy Irmince .

piątek, 26 lutego 2010

Powrót do domu

Nadszedł szczęśliwy dzień , kolejny powrót Irminki do domu uśmiech od rana gościł na naszych buziach . Wszystkie wyniki były prawidłowe , lekarze , którzy opiekowali się Irminka zadowoleni a my po prostu szczęśliwi , ze leczenie idzie dobrze . Przy wypisie ze szpitala otrzymaliśmy specjalny schemat hegarowania  Irminki w domu . Według tego schematu dalej mogliśmy kontynuować poszerzanie odbytu Irminki . Irminka nadal nosiła woreczki do , których musiała się załatwiać , dlatego , że czekała ja kolejna operacja aby zakończyć leczenie stomii. Droga do domu minęła nam dobrze . Lekarze dużą uwagę poświęcali Irmince , odpowiadali na wszystkie nasze pytania i podtrzymywali nas na duchu   . Będąc po taka fachową opieka nie mogło wydarzyć się nic złego . Irminka przebywała na oddziale od 4 lutego do 26 lutego . Wyniki były dobre , Irminka pokazywała swoja waleczność a ja zatapiałam się w jej cudownym uśmiechu . W domu pierwsze hegarowanie przyszło mi trudno . Czułam się inaczej kiedy Lekarze patrzyli na moje ręce  i kierowali mnie. Musieliśmy radzić sobie sami . Każdego dnia powtarzałam siebie , ze dam rade, mama zawsze powtarzała , ze Irminka wyzdrowieje .

czwartek, 11 lutego 2010

Zmeczenie i choroba

Pierwszy tydzień minął , mnie zaczęło rozbierać przeziębienie wiec postanowiłam wrócić do domu  , zawroty głowy i katar , wiedziała, że o niczym dobrym to nie świadczy .Irminka nadal przebywała na oddziale , ja wróciłam do domu. Przeziębienie mnie zmogło pierwszy raz od niepamiętnych czasów . Niestety nie mogłam być z Irminka ponieważ dopadła mnie angina ropna , wiec musiałam zostać w domu i się wykurować . Codziennie dzwoniłam na oddział , żeby dowiedzieć się jak się ma moja mała Irminka . Nie mogłam się doczekać kiedy wyzdrowieję i będę mogła być z malutka spowrotem .Przyszedł czas żeby wrócić mimo , że do końca nie wyzdrowiałam . Jadąc autobusem wpatrzona w krajobraz zimowy miałam przed oczami ten słodki uśmiech mojej córeczki , która dzielnie walczyła o zdrowie . W końcu dojechałam do Szpitala , wchodząc na oddział lekarz na mnie czekał , dlatego że zaczęto Irminkę hegarować i czekali  na mnie. Strach przed pierwszym widokiem tego co spotka moje dziecko był większy o demnie , ale starałam się być silna dla Irminki .
Nadszedł moment , którego bardzo się bałam czyli poszerzaniu Irminki odbytu  specjalnymi metalowymi drutami . Pierwszego widoku nie zapomnę do końca życia , przeszyły mnie ogromne dreszcze patrząc jak mojej córeczce w odbyt wsadzają metalowe druty , żeby poszerzać odbyt po operacji . Nigdy wcześniej bym nie przypuszczała , że zobaczę taki widok . Próbowałam uspokoić moja malutka córeczkę , która bardzo cierpiała . Łzy pojawiły się , ale lekarze robili to co do nich należało . Przyuczano mnie do poszerzania odbytu u Irminki początki zawsze są trudne . Hegarowanie czyli poszerzanie odbytu było zabiegiem , które musiałam wykonywać według ustalonego schematu . Lekarze każde hegarowanie poświęcali nam uczuli mnie jak to wszystko wykonywać z dokładnością . Irminka bardzo dzielnie znosiła zabiegi związane z jej leczeniem . do tej pory przytrafiał się nam ciężkie chwile , które zostaną w naszej pamięci na zawsze . Musieliśmy wierzyć , że będzie dobrze . Wierze , że Irminka wyzdrowieje i zostaną po jej chorobie tylko złe wspomnienia . Irminka była hegarowana prze tydzień maja szwy w odbycie , które były jeszcze po operacji .

środa, 10 lutego 2010

Dwa tygodnie

Dwa tygodnie po operacji Irminka musiała leżeć niw można było jej podnosić . Biedna kruszynka , jak ja miałam to znieść . Irminka była faszerowana luminalem lekiem takim , żeby ja wyciszyć . Pielęgniarki zajmowały się jej dupka ja cala resztą , każdy ruch wykonany przy Irmince był delikatny. Irminka była karmiona pozajelitowo po kilku dniach od operacji , zaczęto podawać od 1ml  stopniowo pić. Irminka tak mocno ciągła butelkę 1 ml to niewiele , ale wszystko było robione stopniowo . Irminka była karmiona żywczykami , specjalnymi mieszankami w worku . Pierwszy tydzień mijał   a mi było smutni , że nie mogę choć na chwile wziąć mojej kruszynki na ręce. Starałam się wierzyć , że te dwa tygodnie miną szybko i będę mogła choć na chwile znowu przytulić moją kruszynkę.

wtorek, 2 lutego 2010

Cieżki dzień

Irminkę zaczęto przygotowywać do kolejnej operacji . Jest to najważniejsza operacja w związku z zarośnięciem odbytu i stomię jelitową . Mam ogromna nadzieję , że operacją się uda . Żadna matka nie lubi widoku ,  kiedy jej dziecko musi być przywiązane do łóżeczka i ma powsadzane dreny , żeby się oczyściła przed operacja . Jadąc do szpitala nie wiedziałam jak ją będą przygotowywać . Malutka leżała i płakała a ja w żaden sposób nie mogłam jej pomóc tylko patrzeć , choć wiedziałam , że tak musi to wyglądać . Irminka musiała mieć oczyszczone jelita do operacji , wszystko było przygotowywane przez lekarzy , bardzo dokładnie . Nie mogłam jej wsiąść na ręce , cały czas siedziałam przy niej i głaskałam ja po główce , zauważyłam , że była w tedy spokojniejsza i przysypiała. Irminka nie lubiła od samego początku ograniczeń  , dlatego ciężko było jej się pogodzić z tym , że musi być przywiązana. Nie mogła położyć się nawet na boczek  a mi kręciły się łzy w oczach .

Dwa dni później Irminka pojechała na blok operacyjny . Tego dnia byłam dość spokojna , lekarz zanim poszedł operować informował mnie , że jeszcze nie poszedł na blok , kiedy szedł powiedział , że idzie . Odparłam , że trzymam mocno za niego kciuki . Irminka była operowana w asyście profesora ,  ponieważ była to bardzo rozległa operacja .

Ja z reszta maluchów na naszej sali oglądałam bajki . Od czasu do czasu wychodząc na korytarz , mijały minuty , długie minuty , coraz bardziej robiłam się niespokojna . Nie wiedziałam ile tak naprawdę będzie trwała operacja i przyniesie taki rezultat jakiego z lekarzem oczekiwaliśmy . Zbliżały się dwie godziny operacji , stałam się jeszcze bardziej niespokojna . Zauważyłam w pewnym momencie jak taki siwy profesor wychodzi z bloku , do końca nie wiedziałam czy to ten profesor z , którym nasz lekarz operował malutką . Postanowiłam podejść do niego i zapytać czy wiadomo coś w sprawie operacji????? Usłyszałam , ze operacją się udała wszystko poszło zgodnie z planem . Ogromny kamień spadł mi z serca . Zobaczyłam wychodzącego z bloku naszego chirurga , który miał ogromny uśmiech na buzi , nie zapomnę tego uśmiechu , powiedział , że wszystko się udało . Potem usłyszałam , że Irminka zostanie podłączona pod respirator,  ponieważ  zasłabła podczas operacji i na wszelki wypadek ze względu na serce ja podłączą . Moje serce potwornie szybko zaczęło bić, bałam się strasznie .

Irminka została przekazana Centrum Leczenia Urazów Wielonarządowych celem wybudzenia i ustabilizowania stanu ogólnego. Mogłam do niej wejść , widok był mało przyjemny , ale choć na chwile mogłam na nią popatrzeć . Wieczorem miała być spowrotem przekazana na oddział Chirurgii.

niedziela, 31 stycznia 2010

Wyjeżdzamy na operację

Nadszedł czas kiedy pojawił się w moich oczach strach .To Jest dzień kiedy trzeba wstawić się na oddział chirurgii z Irminką na operacje . Jest to jedna z najważniejszych operacji przy stomii jelitowej  dlatego , że od tej operacji będzie zależało wypróżnianie Irminki. Kiedy wstawiliśmy się na oddział , lekarz prowadzący Irminki już na nas czekał . Irminkę zabrano na badania a ja poszłam rozmawiać z lekarzem . Rozmowa z lekarzem przebiegła dość spokojnie , cieszyłam się , że mamy odpowiedzialnego lekarza , który bardzo lubi dzieci .  Wszystko dokładnie mi wyjaśnił na czym wszystko będzie polegać , i jak dalej będzie po operacji. Poinformowałam lekarza o wadzie serduszka Irminki , żeby wiedzieli jak dalej maja postępować i poprosiłam , żeby lekarz był przy zakładaniu werflonu,  Lekarz ,który prowadził Irminkę był pewny , że Irminki organy były dobrze wykształcone na zrobienie tej operacji. Lekarz poinformował mnie , że pracuje na tym oddziale 10 lat i zdarzyły się tylko im dwa takie przypadki , kiedy operacja się nie udała i dziecko musiało być na ciągłych lewatywach .

Poprosiłam lekarza o nieudzielanie nikomu informacji dlatego , że ze szpitala naszego wypłynęły informacje na temat mojego dziecka . Nie chciałam kolejnych plotek . Sprawiło mi to wielką przykrość i ogromna złość . Moje dziecko nikomu nic nie zrobiło  i mimo wielkiego cierpienia musiało być w taki paskudny sposób obgadane przez ludzi.

Kiedy wyszłam z gabinetu , chodziłam po korytarzu czekając aż skończą pielęgniarki , wszystkie zabiegi pobierania krwi , zakładania malutkiej werflonu .Za drzwiami , gabinetu zabiegowego słyszałam płacz Irminki . Cierpliwie musiałam czekać , aż pielęgniarki skończą

niedziela, 17 stycznia 2010

Karuzela

Nasze życie kręci się nieustannie jak karuzela , w różnych miejscach ludzie dopatrują się swojego szczęścia . Codzienność bywa trudna ,ale wiara umacnia mnie w siły , które musze mieć dla dzieci . Tuż przed nami jest kolejna operacja Irminki .
Małymi kroczkami staramy się myśleć o kolejnym zabiegu pozytywnie wierzę , że kiedyś zostaną tylko wspomnienia .
Pomaga nam ten czas , kiedy jesteśmy w śród bliskich , wśród ludzi , którzy nas rozumieją i wierzą w nas. Spoglądam głęboko w swoja duszę .Niecodziennie mogę skupić się na sobie . Moje myśli przelatują przez mój umysł . Chciałabym , żeby Irminka była już po zabiegu , chciałabym , żebyśmy miały to za sobą .Czas szybko mija  niedawno była przed pierwszym zabiegiem a już przed nami kolejna operacja kolejny strach . Moje matczyne serce musi poddać się rzeczywistości , którą jest choroba Irminki.

Właściwe radzenie sobie z emocjami jest w życiu bardzo ważne. Nasze , życie  Nasze pędzi po szpitalnych korytarzach .Nie jest łatwo  czasami zatrzymać płynace łzy   .

wtorek, 12 stycznia 2010

Kochac nade wszystko

Wydarzenia ostatnich kilku miesięcy umocniły mnie we własne siły . Mimo zmęczonego organizmu , bladej cery i zmęczonej miny powtarzałam sobie ,, Jestem silna Irminka z tego wyjdzie '. Kocham swoje dzieci nade wszystko i nie umiałam sobie wyobrazić , że mogło być inaczej . przed świętami odebrałam ojcu dzieci prawa rodzicielskie nad Irminką . Nie potrafiłam zdzierżyć jak można wyrzec się własnego dziecka nie wstawiać się na badania dna , nie wstawiać się na żadna z rozpraw sadowych i unikać odpowiedzialności .  Co prawda Irminkę na rozprawie jej ojciec ja uznał , ale pewnie tylko dlatego , żeby nie jeździć na badania dna na , które się nie wstawił . Zgodził się na odebranie mu praw rodzicielskich , tak po prostu . Miał swoje dzieci szeroko w nosie , nawet nie zapytał jak się czuje nasza   córeczka , która walczyła z przeciwnościami losu . Zastanawiałam się prze moment gdzie ja popełniłam błąd ? Co mu dzieci zrobiły? , że nie chce mieć z nimi kontaktu .

To wydarzenie było smutnym wydarzeniem , ze mną był tata ,który był zawsze obok. Te ostatnie wydarzenia jeszcze bardziej mnie zmobilizowały do walki o nasza córkę . kiedy wyszłam z sali sądowej poczułam dziwna ulgę , że mam to już za sobą   , że więcej nie będę musiała go oglądać. Pomyślałam , że dlaczego moje dzieci tak musza cierpieć . Myślami popłynęłam daleko co by było gdyby ????? Starałam się nie myśleć i zamknąć  rozdział życia związany z ich ojcem na dwa duże zamki , przekręcić klucz i go wyrzucić z naszego życia tak jak on wyrzucił nas.

Nie wiem co tak naprawdę boli bardziej ....To , że mnie oszukał zostawiając mnie i dzieci czy to , ze sama dałam się oszukać .Powinnam doskonale znać męska naturę .Były momenty kiedy czułam się kimś wyjątkowym , kimś dla niego ważnym .

Obecna sytuacja zmobilizowała mnie do działania ,do walki o naszą córkę  . Niestety ten facet zajął bardzo istotne miejsce w moim życiu dlatego , że jest  ojcem moich dzieci .  Wiedziałam , że z jego strony nie będę miała żadnego wsparcia . Udźwigniecie całej odpowiedzialności związanej z choroba córki spoczęło na mnie  . Nie poddam się i będę walczyć i mam nadzieje , że los nam to kiedyś wynagrodzi .
Wiem, że dziecko, które traci jednego z Rodziców potrzebuje odbudowania poczucia bezpieczeństwa, zapewnienia, że nie zostanie samo, zbudowania nowego stabilnego świata w miejsce tego zburzonego przez jedno zdarzenie. Zostałyśmy same
Nie wiedziałam jak odbudować świat dzieci ? Synek był jeszcze mały Irminka całkiem mała a ja myślałam co im powiem kiedy dzieci będą starsze jak im to wytłumaczę i  czy nie będą żli , że wychowali się bez ojca , który ich zostawił bez słowa wyjaśnienia , odcinając się całkowicie od dzieci . 

czwartek, 24 grudnia 2009

Pierwsza Wigilia

Mimo zmęczenia postanowiłam pomóc przygotować wigilijną kolacje , dziadek przypatrywał się na słodką swoją wnusię śpiącą w swoim łóżeczku . W miedzy czasie wykonywaliśmy czynności przy Irmince .  Choinka już była ubrana , synek nie mógł się nacieszyć . Radość w domu była choć na chwile . Tak zawsze w moim domu były obchodzone święta , mi marzył się spokój i odpoczynek od tych wszystkich przeżyć szpitali  ,starałam się cieszyć tymi świętami gdy widziałam uśmiech na buzi mojego synka , który patrzył u dziadka na kolanach na Irminkę. .

Po całym domu rozchodziła się mieszanka  zapachów świątecznych .  Mama , która ciężko pracowała przygotowując święta była szczęśliwa, że święta spędzimy w domu .  Po podzieleniu się opłatkiem i zjedzeniu kolacji wigilijnej , postanowiłam się położyć . Dzieci już smacznie spały po przybyciu Mikołaja. Synek usnął z zabawka  . Irmince prezent włożyliśmy do łóżeczka . Nie było dla mnie piękniejszego widoku jak uśmiech mojej rodziny. Cieszę się , że moje święta były właśnie takie magiczne i spędzone w gronie bliskich mi osób . 

wtorek, 22 grudnia 2009

Wyjazd do szpitala Poznań

Karetka pojechaliśmy do Poznania z Irminka na echo serduszka . Spakowałam córeczkę jak na pobyt w szpitalu , bo nie wiedziałam co jeszcze nas spotka. Wolałam być przygotowana na każda sytuacje . W Poznaniu wykonano echo serduszka potwierdziła się już w 200 % diagnoza , że serduszko Irminki trzeba operować . W trakcie robienia echa serduszka siedziałam przy malutkiej postanowiłam zapytać lekarza robiącego echo serduszka , czy w trakcie ciąży można było wykryć wadę  serduszka u mojej córeczki i czy można było ją z operować w trakcie ciąży ????? Było to ciężkie pytanie dla mnie, dlatego , że chodząc w ciąży lekarz zapewniał mnie , że serce jest zdrowe.  Dostałam odpowiedź na moje pytanie . Wadę było można wykryć w trakcie ciąży ,ale nie zrobili by nic lekarze musiałabym czekać do porodu . Gdybym w trakcie ciąży wiedziała o wadzie serca bym miała większy stres . Żyła bym z myślą , że mam chore dziecko .

Po wykonaniu echa mogliśmy wrócić do domu , ciągle w głowie miałam echo . Echo , które odbijało się jak piłka o mór . Zamiast życia wypełnionego uśmiechem , radością z macierzyństwa mam życie wypełnione samymi zmartwieniami ,  które zbywa mi sen z powiek. Cały czas jadąc karetka do domu , starałam się myśleć pozytywnie . Dobra w tym wszystkim była wiadomość , że wadę da się zoperować i moją córeczką będzie mogła normalnie , żyć jak inne dzieci. Najpierw musiała mieć wykonane operacje związane z jelitami a dopiero serduszko ,  lekarz tłumaczył mi , że jak by odtworzyli klatkę to w miejscu stomii mogło by pójść zakażenie jest za duże ryzyko .

Mimo , że jest dwa dni do wigilii postanowiłam poczuć te magię świąt i zmartwienia odłożyć na bok . Starałam się cieszyć , że córeczka pierwsze swoje święta spędzi w domu  . Starałam się myśleć pozytywnie  mimo , że w ostatnim czasie się tyle działo . Święta to czas kiedy będziemy z maluchami razem  .

wtorek, 1 grudnia 2009

Nowe dni

 Początek Grudnia zawsze ten czas mnie cieszył uwielbiam robić zakupy , kupować prezenty ,ale święta tego roku jakoś nie specjalnie mnie cieszyły  . Od września walczyliśmy o życie i zdrowie Irminki , każdego dnia podziwiałam moja malutka kruszynkę jak ona dzielnie walczy z przeciwnościami losu .  Każdego dnia starałam się z innej perspektywy patrzeć na świat ,. Przyszedł czas na podsumowanie tego co ważne , tego co za nami , również jeszcze wiele przed nami.

Każdego dnia starałam się stanąć na wysokości zadania  i zapewnić maluszkowi wszystko czego potrzebowała . Bycie młodą mama nie zawsze jest łatwe . Czas przed świętami bywa zwariowany , zakupy , dania na święta . Jakoś nie umiałam skupić się nad nadchodzącymi świętami w głowie miałam masę myśli . Atmosfera przed świętami była coraz bardziej napięta , dwa dni przed sama wigilią mieliśmy  mieć wizytę w Poznaniu na kolejne echo serduszka . Wiec nie miałam czasu na myślenie o świętach i prezentach    . Przed nami jeszcze długa drogą leczenia , starałam się mieć wszystko pod kontrolą.

piątek, 27 listopada 2009

Nadzieje

Nieustannie próbowałam znaleźć rozwiązanie ,ale na darmo . Mętlik w głowie i cała mieszanka emocji nie dawała mi spokoju . ciężko było nam normalnie funkcjonować wiedząc , że Irminka ma kolejna wadę ciężko wadę . Zdawałam sobie sprawę , że Sytuacja jest dość ciężka . Godzinami  mogłam spacerować ze szkrabami , byłam spokojna kiedy maluchy były blisko mnie . Spacery dawały mi chwile na złapanie myśli , nad zastanowieniem się nad dalszym losem mojego dziecka . Próbowałam cały czas zrozumieć czemu tak małe dzieci musza cierpieć . Dlaczego moje dziecko choruję , ale niestety myśli zostawiały po sobie tylko ogromny smutek .

Każdego dnia , głęboko wierzyłam , ze moja malutka kruszynka wyzdrowieje , patrzyłam na jej malutkie oczka i czułam jej ciepłe spojrzenie , takie promienne jak by chciała powiedzieć ,,wyzdrowieje''. Ciepłe myśli i uczucie kiedy widziała na jej maleńkiej buzi taki malutki śliczny uśmiech . Dający nadzieję , że wszystko jakoś się ułoży .

poniedziałek, 23 listopada 2009

Starszy braciszek

Każdego dnia tłumaczyłam braciszkowi Irminki , ze jego siostrzyczka jest bardzo chora . Byłam dumna , ze szybko przywykł do nowej sytuacji w domu . Bardzo chętnie braciszek pomagał przy zmianie woreczków u jego siostry  . Pomagał przy zmianie woreczków u Irminki , podawał gazik i płyny trzymał nóżki malutkiej , kiedy ja zmieniałam woreczki . Igor bardzo od początku zaangażował się przy pomocy jego siostrze . Kiedy patrzyłam na maluchy wiedziała, , że bardzo się polubili . Ja z radością podziwiałam Igorka kiedy siedział przy łóżeczku i ostrożnie żeby siostry nie uderzyć grzechotał jej grzechotka .Uwielbiałam patrzeć na mojej dzieciaczki i widzieć uśmiech na ich buziach .

W obręczy wydarzeń jakie się działy w ostatnim czasie postanowiłam , wyciągnąć z tego wydarzenia pozytywy . Cała sytuacją pokazała mi , kto jest dla mnie najważniejszy , że życie nie zawsze pisze takie historie jak byśmy tego chcieli .W końcu dopuściłam do świadomości , że mam chore dziecko ,które kocham nad życie .

Wieczorami nie mogłam zasnąć gnębiona przez myśli , które nie chciały ulec gdzieś tam  daleko , których nie mogłam odgonić . Wiedziałam , że problem jest i nie skończy się po kilku godzinach jak film , nie uleci jak para . Wiedziałam , ze jest problem i już zawsze będzie wady ,które ma moje dziecko , które nikomu niczego nie zrobiło . Całe ,życie przed nią , sporo czasu  spędzimy w szpitalach walcząc o zdrowie Irminki .

czwartek, 19 listopada 2009

Stracona nadzieja

Podobno narodziny dziecka przynoszą radość , ale nie spodziewałam się , ze mogą przynieść radość przeplecioną ze smutkiem . Od narodzin Irminki ciągle przebywaliśmy w szpitalach . Ten dzień był dniem kiedy po raz kolejny straciłam nadzieje na zdrowie córeczki . Dopiero zdążyłam pozbierać się po jej operacji i diagnozie a już musiały czyhać kolejne problemy . Wybrałam się z Irminka do poradni Kardiologicznej w celu , wyjaśnienia szmerku nad sercem . Będąc na korytarzu czułam strach , bałam się badania malutkiej , ale z drugiej strony chciałam mieć to za sobą . Starałam się myśleć pozytywnie .

Pan kardiolog dokładnie zrobił echo serduszka usłyszałam cos czego bardzo się bałam .Okazało się , że serduszko Irminki trzeba operować . Myślałam , że to pomyłka. Irminka została w trybie pilnym skierowana na oddział. Kiedy wyszłam z gabinetu łzy napływały mi do oczu . Nie wiedziałam co myśleć co zrobić. Pomyślałam , że moje dziecko może już nigdy nie wyzdrowieć . Chciałam zapaść się pod ziemię z bezsilności , która coraz bardziej mnie przerastała .
Tego samego dnia zostaliśmy przyjęci w trybie pilnym na oddział w celu dalszej diagnostyki z podejrzeniem przetrwałego przewodu tętniczego . Na oddziale  wykonano  diagnostykę .Wada serca Tetralogia Falotta Asd II. Ustalono termin przyjęcia do kliniki Kardiologii w Poznaniu  na 22 .12.2009 rok .Wróciłam do domu sama Irminka została na oddziale , żeby włączyć leki od serca .

Nie potrafiłam opanować łez myślałam , ze jedna operacja i czekające kolejne to już wystarczająco na tak małe dziecko , ale czekały nas kolejne serduszko było do operacji  
Nie wiedziałam , czy dam rade wychować Irminkę ,ale rodzice powiedzieli , ze damy rade , że wyzdrowieje . Powstrzymywałam łzy i zaczęłam brać się w garść.